Ирина (2018)
Niby tragedie chodzą parami, ale w filmie "Irina" wolą trójki. W ciągu jednego dnia życie tytułowej bohaterki legnie w gruzach. A przecież wcześnie wcale nie było różowo. W domu się nie przelewało, podkradała więc jedzenie i piwo z baru, w którym pracowała. Ale szef w końcu miał tego dość i ją zwolnił. Po przyjściu do domu odkryła, że jej mąż, którego seksualne awanse w ostatnim czasie odrzucała, znalazł sobie inną babę, a dokładniej siostrę Iriny, która do tego wszystkiego mieszka z nimi w jednym domu. Ledwo mąż zdążył wyjść wydobyć węgiel z prowizorycznej, nielegalnej minikopalni w ogródku, a siostry zaczęły się bić między sobą, gdy doszło do trzeciej tragedii - wykopany przez męża korytarz zawalił się z nim w środku. Przeżył, ale stracił obie nogi.
Irina stała się z dnia na dzień jedynym żywicielem rodziny. Ale znaleźć pracę nie jest łatwo. W barze spaliła mosty i szef pozostał niewzruszony na jej tragiczny los. W desperacji była już gotowa zostać tirówką, ale tu konkurencja jest ostra i nieprzebierająca w środkach, więc zamiast z portfelem pełnym lepkich banknotów skończyła z guzem na głowie. I wtedy znalazła w internecie ogłoszenie od pary, która poszukuje matki zastępczej. Zadanie jest dobrze płatne, bo proceder jest w Bułgarii nielegalny. Irina po krótkiej chwili wahania decyduje się urodzić parze dziecko. Nie wie jeszcze, jaki to będzie miało wpływ na nią i jej bliskich, ale wkrótce się o tym przekona.
O ile punkt wyjścia filmu dawał nadzieję na interesującą fabułę, o tyle w momencie zajścia w ciążę "Irina" staje się obrazem o niezwykle przewidywalnej historii. Reżyser idzie po linii najmniejszego oporu i opowiada to, co kino pokazywało wielokrotnie, jak kobieta pod wpływem ciąży zmienia się, jak przechodzi fazy, kiedy chce się pozbyć dziecka i kiedy chce je zachować dla siebie. Gdzieś na dalszym planie rozgrywają się ciekawsze wątki: sąsiada, który być może jest winny kalectwa męża oraz męża, z którym bohaterka musi na nowo zbudować relację. I to te właśnie wątki sprawiał, że wtórna historia mimo wszystko się broni. Pomogły też solidne kreacje aktorskie, choć trzeba przyznać, że większość miała do zagrania łatwe, mało wymagające role. Mąż przez większość czasu jest albo zły albo smutny. Główna bohaterka jest na przemian zdesperowana i zrezygnowana.
"Irina" to film jakich rocznie powstaje tysiące. Nie ma w sobie nic, co na tle konkurencji na plus by go wyróżniało.
Ocena: 6
Irina stała się z dnia na dzień jedynym żywicielem rodziny. Ale znaleźć pracę nie jest łatwo. W barze spaliła mosty i szef pozostał niewzruszony na jej tragiczny los. W desperacji była już gotowa zostać tirówką, ale tu konkurencja jest ostra i nieprzebierająca w środkach, więc zamiast z portfelem pełnym lepkich banknotów skończyła z guzem na głowie. I wtedy znalazła w internecie ogłoszenie od pary, która poszukuje matki zastępczej. Zadanie jest dobrze płatne, bo proceder jest w Bułgarii nielegalny. Irina po krótkiej chwili wahania decyduje się urodzić parze dziecko. Nie wie jeszcze, jaki to będzie miało wpływ na nią i jej bliskich, ale wkrótce się o tym przekona.
O ile punkt wyjścia filmu dawał nadzieję na interesującą fabułę, o tyle w momencie zajścia w ciążę "Irina" staje się obrazem o niezwykle przewidywalnej historii. Reżyser idzie po linii najmniejszego oporu i opowiada to, co kino pokazywało wielokrotnie, jak kobieta pod wpływem ciąży zmienia się, jak przechodzi fazy, kiedy chce się pozbyć dziecka i kiedy chce je zachować dla siebie. Gdzieś na dalszym planie rozgrywają się ciekawsze wątki: sąsiada, który być może jest winny kalectwa męża oraz męża, z którym bohaterka musi na nowo zbudować relację. I to te właśnie wątki sprawiał, że wtórna historia mimo wszystko się broni. Pomogły też solidne kreacje aktorskie, choć trzeba przyznać, że większość miała do zagrania łatwe, mało wymagające role. Mąż przez większość czasu jest albo zły albo smutny. Główna bohaterka jest na przemian zdesperowana i zrezygnowana.
"Irina" to film jakich rocznie powstaje tysiące. Nie ma w sobie nic, co na tle konkurencji na plus by go wyróżniało.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz