Kelebekler (2018)
Kolejny film o tym, że mieszkańcy takich państw jak Monako czy Luksemburg mają przechlapane. Muszą wyjechać za granicę, jeśli chcą naprawić relacje rodzinne. Bo "Motyle" udowadniają, że nadwątlonych więzi nic tak nie wzmacnia, jak długa wspólna podróż. A Monako czy Luksemburg są po prostu za małe, żeby mieszkańcy mogli na ich drogach być wystarczająco długo, by mechanizmy obronne przestały działać, by prawda o osobach zaczęła się ujawniać, by wewnętrzne konflikty mogły zostać wyrażone, by to, o czym często milczało się przez wiele dekad, teraz zostało zwerbalizowane. Nie to co Turcja. Kraj jest na tyle szeroki, że kiedy trójka bohaterów jedzie do rodzinnej miejscowości, w której nie byli 30 lat, to będą w drodze razem dwa dni. To wystarczający czas, by na powrót stali się rodzeństwem.
Ciekaw jestem, czy Amerykanie kupili już prawa do remake'u "Motyli". Choć bowiem jest to produkcja turecka, to zarazem stanowi kwintesencję amerykańskiego kina niezależnego. Z łatwością jestem w sobie wyobrazić w obsadzie Paula Rudda lub Catherine Keener (z czasów, kiedy była młodsza). W przeciwieństwie jednak do wielu filmów indie made in USA, "Motyle" zachowały świeżość i wcale nie wydały mi się wtórnym, nudnym, mechanicznym kinem. Trójka rodzeństwa to postacie barwne i sympatyczne. Również na drugim planie znalazło się kilka wyrazistych jednostek. Do tego wszystkiego jest tu całkiem sporo zaskakującego, lekko sarkastycznego ale zarazem ciepłego humoru. A scena z eksplodującymi kurczakami na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
W czasach, kiedy większość filmów niezależnych frustruje mnie, "Motyle" pokazały, że w kinie tym wciąż tkwi spory potencjał do bawienia i wzruszania.
Ocena: 7
Ciekaw jestem, czy Amerykanie kupili już prawa do remake'u "Motyli". Choć bowiem jest to produkcja turecka, to zarazem stanowi kwintesencję amerykańskiego kina niezależnego. Z łatwością jestem w sobie wyobrazić w obsadzie Paula Rudda lub Catherine Keener (z czasów, kiedy była młodsza). W przeciwieństwie jednak do wielu filmów indie made in USA, "Motyle" zachowały świeżość i wcale nie wydały mi się wtórnym, nudnym, mechanicznym kinem. Trójka rodzeństwa to postacie barwne i sympatyczne. Również na drugim planie znalazło się kilka wyrazistych jednostek. Do tego wszystkiego jest tu całkiem sporo zaskakującego, lekko sarkastycznego ale zarazem ciepłego humoru. A scena z eksplodującymi kurczakami na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
W czasach, kiedy większość filmów niezależnych frustruje mnie, "Motyle" pokazały, że w kinie tym wciąż tkwi spory potencjał do bawienia i wzruszania.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz