Scarborough (2018)

Dwie pary bardzo do siebie podobne. W obu ta sama konfiguracja: nauczyciel-uczeń. Raz jest to nauczycielka i 16-letni chłopak, drugim razem jest to nauczyciel i 16-letnia dziewczyna. Dwa plany czasowe. Jedno miejsce. I bliźniaczo do siebie podobne historie. Pomysł fajny, ale jest tylko nim - fajnym pretekstem do historii, która jest pusta, chaotyczna i koniec końców emocjonalnie nieprzekonująca.




Bo też co z tego, że mamy dwie niemal identyczne historie? (a raczej dwie historie, które wychodzą z tego samego punktu, by później jednak zacząć się różnić od siebie) To jest dobre tylko na początku, kiedy pierwszym wrażeniem jest zaskoczenie i zaciekawienie. Potem jednak jest to już tylko forma dla formy.

Obraz nie poszedł w stronę komentarza na temat percepcji płci i podwójnych standardów zachowania (choć element tego się znalazł w osobie recepcjonisty hotelowego, który inaczej zachowuje się wobec mężczyzny, którego przyłapuje na mezaliansie z nastolatką, a inaczej w stosunku do kobiety w podobnej relacji z młodym chłopakiem). Byłbym może zadowolony z tego, że twórcy nie wybrali najbardziej oczywistej drogi, gdyby jednak jakąś drogę wybrali. Tymczasem forma podwójnej, związanej fabuły jest tylko ładnie wyglądającym podłożem, na którym nie zakwitła żadna, choć drobna głębsza myśl. To tylko krąg, który zatoczyły losy bohaterki filmu. Ale nie ma w tym żadnej refleksji na temat karmy, przewrotności losu, a już z całą pewnością brak jest szkicowania pogłębionych portretów psychologicznych.

Fabuła jest tu wyłącznie pretekstem do umożliwienia aktorom wcielenia się w atrakcyjne z ich profesjonalnego punktu widzenia role. Dwójka starszych i dwójka młodszych aktorów prowadzi korespondencyjną "rywalizację", te same kwestie wypowiadając na różne, często kontrastujące ze sobą sposoby. Jest to na swój sposób fascynujące, ale w przypadku tego filmu nie aż tak, bym zapomniał o fabule.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)