Second Act (2018)
O "Teraz albo nigdy" tak naprawdę niewiele mam do powiedzenia. Ten film wygląda jak jeden z zestawów Lego, który kompatybilny jest z innymi zestawami tak, że można w nim dowolnie wymieniać ludziki albo zmieniać scenerię, a jednocześnie jego podstawowa idea/funkcja pozostanie dokładnie tak, jaka była na początku. W przypadku filmu oznacza to całkowity brak wyrazistości. Takich postaci, takich scenerii, takich perypetii było w kinie od groma. Zmieniają się tylko reżyserzy i obsada, zmieniają się okoliczności, miejsce akcji lub zawody bohaterów. I jeśli w ogóle zapamiętuje się dany tytuł, to jedynie za sprawą ulubionej aktorki/aktora, która/y akurat w nim wystąpił/a.
Przeczytawszy powyższy akapit ktoś może dojść do wniosku, że "Teraz albo nigdy" mi się nie spodobał. Byłoby to jednak błędne wrażenie. Owszem, nic z tego filmu nie wyniosłem. To prawda, za parę dni będę z niego pamiętał tylko tyle, że grała w nim Jennifer Lopez. Ale w czasie oglądania mi to zupełnie nie przeszkadzało. Fabuła jest prostą kopią wielu podobnych historii, ale opowiedziana jest lekko, a bohaterki są na tyle sympatyczne, że miło z nimi spędziłem czas. Od czasu do czasu zdarzały się zabawne momenty. Ma też kilka ciepłych, nieco ckliwych scenek. Co istotne, twórcy zapewnili wystarczająco dużo drugoplanowych bohaterów, którzy skutecznie odwracali uwagę od scenariuszowej pustki i prowizorki, jaką jest główna linia fabularna. To wszystko wystarczyło, bym nie miał poczucia, że zmarnowałem dwie godziny, nawet jeśli film tak naprawdę nic mi nie dał poza ulotną chwilą relaksu.
Ocena: 6
Przeczytawszy powyższy akapit ktoś może dojść do wniosku, że "Teraz albo nigdy" mi się nie spodobał. Byłoby to jednak błędne wrażenie. Owszem, nic z tego filmu nie wyniosłem. To prawda, za parę dni będę z niego pamiętał tylko tyle, że grała w nim Jennifer Lopez. Ale w czasie oglądania mi to zupełnie nie przeszkadzało. Fabuła jest prostą kopią wielu podobnych historii, ale opowiedziana jest lekko, a bohaterki są na tyle sympatyczne, że miło z nimi spędziłem czas. Od czasu do czasu zdarzały się zabawne momenty. Ma też kilka ciepłych, nieco ckliwych scenek. Co istotne, twórcy zapewnili wystarczająco dużo drugoplanowych bohaterów, którzy skutecznie odwracali uwagę od scenariuszowej pustki i prowizorki, jaką jest główna linia fabularna. To wszystko wystarczyło, bym nie miał poczucia, że zmarnowałem dwie godziny, nawet jeśli film tak naprawdę nic mi nie dał poza ulotną chwilą relaksu.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz