El ángel (2018)
Od czasu wymyślenia terminu "psychopatia" trwa dyskusja na temat tego, czy osoby dotknięte tym zaburzeniem są zdolne do odczuwania emocji. Jeden obóz stoi na stanowisku, że psychopatia jest właśnie zaburzeniem związanym z niemożnością przeżywania uczuć. Psychopata może je co najwyżej udawać, by lepiej dopasować się do otoczenia. Drugi obóz twierdzi, że zdolność do przeżywania emocji nie jest zablokowana, a psychopatia jest raczej zaburzeniem związanym z oceną innych ludzi i sposobem doświadczania uczuć i radzenia sobie z nimi. Reżyser "Anioła" ewidentnie skłania się do tego drugiego podejścia.
Carlos zyskał przydomek "Anioł" dzięki swojej cherubinowej aparycji. Jednak pasuje on do niego również dlatego, że zachowuje się, jakby spadł z nieba i oczywiste dla innych zasady postępowania jemu są obce. Nie ma on żadnego poczucia własności. Jest to pojęcie mu tak całkowicie obce, że choć nazywa siebie złodziejem i to, co przez większość życia robił, było okradaniem ludzi, to jednak te sformułowania nie są w stosunku do niego adekwatne. Czy oddychanie jest okradaniem innych z powietrza? Nie. A dla Carlosa branie, co mu się podoba, niezależnie od tego, kto jest tej rzeczy właścicielem, jest właśnie rzeczą równie naturalną, co oddychanie.
Carlos nie przejmuje się też konsekwencjami swoich czynów. Zabijanie ludzi nie wywołuje w nim reakcji typowych dla normalnych ludzi. Był człowiek, nie ma człowieka. Miał motor, nie ma motocyklu. Dla niego są to doświadczenia równorzędne.
A jednak Carlos nie jest pozbawionym uczuć automatem. Co najwyżej nie są one przefiltrowywane przez mechanizmy obronne psychiki. Jego emocje są bliższe zwierzęcym popędom. Co widać najlepiej w jego zachowaniu wobec Ramóna. Doświadcza czegoś na kształt miłości. Jednak ma ona w sobie jakiś płynny, nieuchwytny pierwiastek, przez co trzyma się na dystans, a jednocześnie pozostaje niezwykle zachłanny i zaborczy.
Niestety, reżyser nie potrafił w ciekawy sposób zaprezentować ani paradoksów charakteru Carlosa ani skomplikowanej relacji Carlosa i Ramóna. Ewidentnie czuć łączącą ich chemię. A jednak jest też między nimi jakaś przeszkoda. I nie do końca jest jasne, czy wynika ona z psychopatycznej osobowości Carlosa, czy może jednak to Ramón igra z uczuciami. Ciekawie zapowiadający się wątek pełnych seksualnego napięcia relacji Carlosa z Ramónem i jego rodzicami, pojawienie się Federici, jak również rola bliźniaczek, są po prowadzone nieudolnie, pozbawione intensywności i namiętności. Zamiast tego reżyser oferuje jedynie odpryski w postaci krótkich, ciekawych momentów, jak pierwsze spotkanie Carlosa z Ramónem, pierwsze spotkanie ojca Ramóna, reakcja Carlosa na próbę uwiedzenia przez matkę Ramóna, zbliżenie na nogi, kiedy dwójka policjantów kieruje się w stronę Carlosa. Takich momentów jest w filmie naprawdę wiele. Problem jednak w tym, że nie sumują się one, a pozostają odseparowanymi pomysłowymi elementami. Ewidentnie zabrakło reżyserowi umiejętności spojrzenia na obraz z dystansu, objęcia wzrokiem całości opowieści. A bez tego nie mogła wyjść rzecz spójna i fascynująca.
Ocena: 5
Carlos zyskał przydomek "Anioł" dzięki swojej cherubinowej aparycji. Jednak pasuje on do niego również dlatego, że zachowuje się, jakby spadł z nieba i oczywiste dla innych zasady postępowania jemu są obce. Nie ma on żadnego poczucia własności. Jest to pojęcie mu tak całkowicie obce, że choć nazywa siebie złodziejem i to, co przez większość życia robił, było okradaniem ludzi, to jednak te sformułowania nie są w stosunku do niego adekwatne. Czy oddychanie jest okradaniem innych z powietrza? Nie. A dla Carlosa branie, co mu się podoba, niezależnie od tego, kto jest tej rzeczy właścicielem, jest właśnie rzeczą równie naturalną, co oddychanie.
Carlos nie przejmuje się też konsekwencjami swoich czynów. Zabijanie ludzi nie wywołuje w nim reakcji typowych dla normalnych ludzi. Był człowiek, nie ma człowieka. Miał motor, nie ma motocyklu. Dla niego są to doświadczenia równorzędne.
A jednak Carlos nie jest pozbawionym uczuć automatem. Co najwyżej nie są one przefiltrowywane przez mechanizmy obronne psychiki. Jego emocje są bliższe zwierzęcym popędom. Co widać najlepiej w jego zachowaniu wobec Ramóna. Doświadcza czegoś na kształt miłości. Jednak ma ona w sobie jakiś płynny, nieuchwytny pierwiastek, przez co trzyma się na dystans, a jednocześnie pozostaje niezwykle zachłanny i zaborczy.
Niestety, reżyser nie potrafił w ciekawy sposób zaprezentować ani paradoksów charakteru Carlosa ani skomplikowanej relacji Carlosa i Ramóna. Ewidentnie czuć łączącą ich chemię. A jednak jest też między nimi jakaś przeszkoda. I nie do końca jest jasne, czy wynika ona z psychopatycznej osobowości Carlosa, czy może jednak to Ramón igra z uczuciami. Ciekawie zapowiadający się wątek pełnych seksualnego napięcia relacji Carlosa z Ramónem i jego rodzicami, pojawienie się Federici, jak również rola bliźniaczek, są po prowadzone nieudolnie, pozbawione intensywności i namiętności. Zamiast tego reżyser oferuje jedynie odpryski w postaci krótkich, ciekawych momentów, jak pierwsze spotkanie Carlosa z Ramónem, pierwsze spotkanie ojca Ramóna, reakcja Carlosa na próbę uwiedzenia przez matkę Ramóna, zbliżenie na nogi, kiedy dwójka policjantów kieruje się w stronę Carlosa. Takich momentów jest w filmie naprawdę wiele. Problem jednak w tym, że nie sumują się one, a pozostają odseparowanymi pomysłowymi elementami. Ewidentnie zabrakło reżyserowi umiejętności spojrzenia na obraz z dystansu, objęcia wzrokiem całości opowieści. A bez tego nie mogła wyjść rzecz spójna i fascynująca.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz