In Search of Fellini (2017)
Oto opowieść o tym, że nie zawsze wychowanie w oderwaniu od tego co pragmatyczne i normalne jest szkodliwe. Młoda bohaterka "W poszukiwaniu Felliniego" dorastała w mało ortodoksyjnych warunkach. Jej matka pielęgnowała jej naiwność i wyobraźnię kosztem umiejętności życia w nowoczesnym społeczeństwie. Dziewczyna spogląda na świat w specyficzny sposób. Jej układ odniesienia sprawia, że rzeczywiste wydarzenia w jej głowie ulegały wypaczeniu, nabierały fantasmagoryjnego charakteru. I kiedy wyruszyła samodzielnie w świat, nie była gotowa zmierzyć się z jego brutalnością i przyziemnością. Ale nie byłą też bezbronna. Słabość była też jej siłą. To, co wpajane jest innym od maleńkości - że pewnych rzeczy się nie robi, że nie podejmuje się decyzji w oparciu o absurdalne lub nierealistyczne przesłanki - było jej obce. Dzięki temu czasem wpadała w kłopoty ale też czasami odnajdywała szanse tam, gdzie nikt inny by się nigdy nie znalazł.
Niestety sam film trochę mnie rozczarował. Hołd złożony nieskrępowanej wyobraźni, a w szczególności kinu, jest trochę zbyt toporny jak na mój gust. Po pierwsze zbyt mechanicznie przenoszone są wątki z twórczości Felliniego do biografii bohaterki. Prowadzi to do wniosku, że kino wcale nie rozbudza wyobraźni, lecz zastępuje ją gotowcami - zamiast marzyć własne sny, dziewczyna żyje odtwarzając cudze. Po drugie za bardzo łopatologicznie przedstawiane są analogie pomiędzy filmami Felliniego a wydarzeniami z życia bohaterki. Nie ma w tym magii i lekkości, niesamowitego czaru, który tak bardzo jest w obrazie fetowany. Struktura opowieści jest zdecydowanie zbyt racjonalna, poszczególne elementy logicznie się ze sobą łączą. Granica między jawą a snem nie jest wcale wymazana, zostaje wręcz mocno podkreślona stając się kluczowym elementem całej konstrukcji filmu.
To mi niestety mocno przeszkadzało w odbiorze. Tym bardziej, że ogólnie jestem fanem obrazów, w których podział na realność i fikcję zatraca swój sens.
Ocena: 6
Niestety sam film trochę mnie rozczarował. Hołd złożony nieskrępowanej wyobraźni, a w szczególności kinu, jest trochę zbyt toporny jak na mój gust. Po pierwsze zbyt mechanicznie przenoszone są wątki z twórczości Felliniego do biografii bohaterki. Prowadzi to do wniosku, że kino wcale nie rozbudza wyobraźni, lecz zastępuje ją gotowcami - zamiast marzyć własne sny, dziewczyna żyje odtwarzając cudze. Po drugie za bardzo łopatologicznie przedstawiane są analogie pomiędzy filmami Felliniego a wydarzeniami z życia bohaterki. Nie ma w tym magii i lekkości, niesamowitego czaru, który tak bardzo jest w obrazie fetowany. Struktura opowieści jest zdecydowanie zbyt racjonalna, poszczególne elementy logicznie się ze sobą łączą. Granica między jawą a snem nie jest wcale wymazana, zostaje wręcz mocno podkreślona stając się kluczowym elementem całej konstrukcji filmu.
To mi niestety mocno przeszkadzało w odbiorze. Tym bardziej, że ogólnie jestem fanem obrazów, w których podział na realność i fikcję zatraca swój sens.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz