The Journey (2016)
Nie mogę się zdecydować, czy "Podróż" uważam za film optymistyczny czy też pesymistyczny. Pokazuje bowiem, jak niewiele trzeba, aby śmiertelni wrogowie zdołali się porozumieć. Przez kilka dekad Ian Paisley i Martin McGuinness byli twarzami konfliktu, który wstrząsał Irlandią Północną. Trudno wyobrazić sobie bardziej zaciekłych wrogów. I choć rozmowy pokojowe są bliskie zakończenia się sukcesem, to jednak osobista wrogość tej dwójki, wsparta głosami ekstremistów przeciwnych pokojowi, mogła w jednej chwili zniszczyć kruchą nadzieję. I wtedy doszło do tytułowej podróży. Podczas niej wydarzyła się rzecz niesłychana. I z jednej strony jest to bardzo krzepiące - film pokazuje, że porozumienie jest możliwe niemal w każdej sytuacji. Zaraz potem pojawia się jednak zasmucająca myśl, że skoro tak niewiele trzeba, żeby się porozumieć, to musi być coś wrodzonego w ludziach, co sprawia, że tak rzadko decydują się ten drobny gest w stronę pokoju wykonać.
Sam film ma w zasadzie strukturę teatru telewizji. Twórcy co prawda próbują złagodzić to wrażenie, ale moim zdaniem niepotrzebnie. Siłą "Podróży" są dwie mocne kreacje aktorskie i solidne partie dialogowe między nimi. Temu zaś teatralność wcale nie przeszkadza. Dodanie wątku premiera Wielkiej Brytanii i członków delegacji, którzy podglądają dwójkę liderów na monitorach, było kompletnie niepotrzebne. Po co odwracać uwagę od czegoś, co jest właśnie największym atutem filmu? Bez tych wstawek lepiej można byłoby skonfrontować ze sobą dwie wyraziste osobowości o bardzo odmiennych temperamentach. Lepiej też można byłoby wtedy pokazać argumenty obu stron, a przede wszystkim dynamikę ich prezentacji, bowiem obaj panowie w sumie mówią to samo, tyle że z różnych stron barykady. Bez tego całość jest trochę rozwodniona i trzyma się głównie dzięki grze aktorskiej odtwórców dwóch głównych ról (a w szczególności Spalla). Ale w tym wypadku to wystarcza, by całość robiła dobre wrażenie.
Ocena: 7
Sam film ma w zasadzie strukturę teatru telewizji. Twórcy co prawda próbują złagodzić to wrażenie, ale moim zdaniem niepotrzebnie. Siłą "Podróży" są dwie mocne kreacje aktorskie i solidne partie dialogowe między nimi. Temu zaś teatralność wcale nie przeszkadza. Dodanie wątku premiera Wielkiej Brytanii i członków delegacji, którzy podglądają dwójkę liderów na monitorach, było kompletnie niepotrzebne. Po co odwracać uwagę od czegoś, co jest właśnie największym atutem filmu? Bez tych wstawek lepiej można byłoby skonfrontować ze sobą dwie wyraziste osobowości o bardzo odmiennych temperamentach. Lepiej też można byłoby wtedy pokazać argumenty obu stron, a przede wszystkim dynamikę ich prezentacji, bowiem obaj panowie w sumie mówią to samo, tyle że z różnych stron barykady. Bez tego całość jest trochę rozwodniona i trzyma się głównie dzięki grze aktorskiej odtwórców dwóch głównych ról (a w szczególności Spalla). Ale w tym wypadku to wystarcza, by całość robiła dobre wrażenie.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz