The Other Half (2016)
"Druga strona" nie jest filmem dla romantyków, dla tych, którzy wierzą w wielką miłość zdolną przenosić góry. Tutaj nie ma cudów. Dzieje się tak dlatego, że miłość w tym filmie nie istnieje. To, co za nią uchodzi, jest niczym innym jak objawem chorego, cierpiącego umysłu.
Nickie to mężczyzna zbolały. Przed pięcioma laty jego młodszy brat zniknął bez śladu. Mężczyzna czuje się w jakiś niewytłumaczalny sposób współodpowiedzialny za tę tragedię. Pogrążony jest więc w permanentnej rozpaczy, a negatywne uczucia skierowane na siebie rozładowuje podczas bójek, w które wdaje się pod byle pretekstem. I wtedy pojawia się młoda, intrygująca kobieta. Zakochuje się w niej. Buduje z nią związek. Miłość, prawda? Koło ratunkowe, które wydobędzie go z ciemności?
Nic bardziej błędnego. Miłość jest jedynie kolejnym objawem jego cierpienia. Jest uczuciem, które przyciąga go do jemu podobnych osób. Bo jego wybranka, Emily, nie jest chodzącym ideałem. Cierpi na ostrą formę zaburzeń nastroju. I nawet leki nie zawsze są w stanie opanować jej maniakalną naturę. Ona też poszukuje w miłości ratunku, wyzwolenia z ciemności. Ale kiedy każdy z nich tonie, to wspólnie z topieli nie są się w stanie wyciągnąć.
"Druga strona" jest pełnometrażowym debiutem aktora Joey'ego Kleina. I jego brak obycia reżyserskiego jest boleśnie widoczny. Nie udało mu się stworzyć iluzji ciągłości. Wiele ze scen wyglądał nie jak podpatrzone życie bohaterów, a raczej przywodzi na myśl rejestrację ćwiczeń aktorskich. Każda scena to inne uczucie, inna mieszanka emocji, zabawy z przesuwaniem akcentów. Nie pomaga też bardzo statycznie pokazywana interakcja między bohaterami. W zamyśle miała chyba sugerować intymność i bliskość. W rzeczywistości jest jedynie dowodem toporności i niezdarności reżysera.
Cullen i Maslany prezentują się nieźle. Jednak chemii między nimi jest zdecydowanie za mało, aby uwiarygodniło tę przyciężką fabułę.
Ocena: 5
Nickie to mężczyzna zbolały. Przed pięcioma laty jego młodszy brat zniknął bez śladu. Mężczyzna czuje się w jakiś niewytłumaczalny sposób współodpowiedzialny za tę tragedię. Pogrążony jest więc w permanentnej rozpaczy, a negatywne uczucia skierowane na siebie rozładowuje podczas bójek, w które wdaje się pod byle pretekstem. I wtedy pojawia się młoda, intrygująca kobieta. Zakochuje się w niej. Buduje z nią związek. Miłość, prawda? Koło ratunkowe, które wydobędzie go z ciemności?
Nic bardziej błędnego. Miłość jest jedynie kolejnym objawem jego cierpienia. Jest uczuciem, które przyciąga go do jemu podobnych osób. Bo jego wybranka, Emily, nie jest chodzącym ideałem. Cierpi na ostrą formę zaburzeń nastroju. I nawet leki nie zawsze są w stanie opanować jej maniakalną naturę. Ona też poszukuje w miłości ratunku, wyzwolenia z ciemności. Ale kiedy każdy z nich tonie, to wspólnie z topieli nie są się w stanie wyciągnąć.
"Druga strona" jest pełnometrażowym debiutem aktora Joey'ego Kleina. I jego brak obycia reżyserskiego jest boleśnie widoczny. Nie udało mu się stworzyć iluzji ciągłości. Wiele ze scen wyglądał nie jak podpatrzone życie bohaterów, a raczej przywodzi na myśl rejestrację ćwiczeń aktorskich. Każda scena to inne uczucie, inna mieszanka emocji, zabawy z przesuwaniem akcentów. Nie pomaga też bardzo statycznie pokazywana interakcja między bohaterami. W zamyśle miała chyba sugerować intymność i bliskość. W rzeczywistości jest jedynie dowodem toporności i niezdarności reżysera.
Cullen i Maslany prezentują się nieźle. Jednak chemii między nimi jest zdecydowanie za mało, aby uwiarygodniło tę przyciężką fabułę.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz