American Pets (2018)

Robert Logevall rzadko kręci filmy pełnometrażowe. I w sumie nie bardzo mnie to dziwi. Najwyraźniej bowiem cierpi na niezdolność do wyciągania wniosków. Dziewięć lat temu nie byłem pod wrażeniem jego filmu "Wszystkie boże dzieci tańczą". Teraz nie jestem pod wrażeniem "Amerykańskich pieszczochów".



W zasadzie mógłbym powtórzyć mój wpis z 2010 roku. Logevall po prostu nie potrafi w ciekawy i angażujący sposób opowiadać historii. Fabuła "Amerykańskich pieszczochów" jest tak rozlazła, że miejscami można zapomnieć, że w ogóle jakaś intryga się rozwija. Reżysera bardziej interesuje to, żeby pośladki Rhysa Wakefielda ładnie zostały wykadrowane, niż żeby aktor miał coś sensownego do zagrania.

Niby jest to opowieść o desperacji, perfidii, przebiegłości wynikającej z tchórzostwa, ale w filmie tego po prostu nie czuć. Zero klimatu, zero interakcji między bohaterami i dużo zblazowanych monologów, które musiały wyjść spod ręki osoby zakochanej w dźwięku swego głosu. Wątki rozmnażają się przez pączkowanie tylko po to, by pękać niczym bańki mydlane prowadząc donikąd. Kilka niezłych pomysłów marnieje w oczach, ponieważ nikt nie znalazł sposobu na ich ciekawe wykorzystanie w narracji. Zostaje pustka i dużo niespełnionego potencjału.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)