Anna (2019)

Jeśli ktoś kiedyś potrzebowałby szybko zaznajomić się z twórczością Luca Bessona, ale nie ma czasu na oglądanie wszystkich jego filmów, ten powinien sięgnąć po "Annę". Dwie godziny stanowią kompleksową prezentację możliwości reżyserskich Francuza, pokazując jego mocne strony, słabości i obsesje. Szkoda tylko, że traci na tym film, który zmienił się w chaotyczną i męczącą zbitkę różnych pomysłów, z których inni reżyserzy, a nawet sam Besson, gdyby zdecydował się na jedną konkretną konwencję, zrobiliby atrakcyjne dzieło kinowe.



Film jest najlepszy w tych partiach, kiedy Besson włącza tryb bezmyślnego, brutalnego akcyjniaka. Kiedy "Anna" zaczyna przypominać "Johna Wicka" przesadzonymi i wielce nieprawdopodobny, ale za to satysfakcjonująco efekciarskimi sekwencjami walk, film jest naprawdę rewelacyjny. Scena realizacji zlecenia w moskiewskiej restauracji, to kino akcji w najlepszym wydaniu. Podobała mi się też zbitka montażowa do piosenki INXS "Need You Tonight".

Niestety takich elementów w "Annie" jest zaskakująco niewiele. Besson najwyraźniej nie chciał wpaść w gatunkowe koleiny. Ale moim zdaniem źle na tym wyszedł. Ponieważ kiedy włącza mu się tryb "serio" i zaczyna snuć skomplikowaną intrygę szpiegowską, na wierzch wychodzą wszystkie jego reżyserskie niedoskonałości. Francuz kompletnie nie czuje konwencji szpiegowskiej i choć sama w sobie intryga jest ciekawa, to jednak w rękach Bessona zmienia się w serię mniej lub bardziej topornych scenek rodzajowych, które zamiast budować klimat męczą lub (co jest jeszcze gorsze) śmieszą.

Najsłabiej jednak film wypada w tych partiach, kiedy reżyser próbuje pokazywać relacje intymne tytułowej bohaterki z innymi ludźmi. Żenująco wypadają mężczyźni, którzy zakochują się w Annie na zawołanie, w sposób tak sztuczny i ekspresowy, że nawet w komedii romantycznej by to nie przeszło. A wątek lesbijski służy Bessonowi jako pretekst do tworzenia ładnych kadrów ze zbliżeń na twarze bohaterek. Tak, i Sasha Luss i Lera Abova są fotogeniczne, ale w pewnym momencie zaczynało mi się robić niedobrze na ich widok.

Całość więc mocno rozczarowuje. Jeśli Besson chciał zrobić z "Anny" rasowy film szpiegowski, powinien był zadowolić się rolą producenta i zatrudnić reżysera, który lepiej czuje ten gatunek. Obraz mógł się też udać, gdyby Besson nakręcił po prostu akcyjniak i wcisnął więcej scen w stylu jatki w restauracji. Nie byłoby to kino wysokich lotów, ale za to dawałoby mi dużo frajdy. A tak największą radość poczułem, kiedy pojawiły się napisy końcowe i mogłem w końcu wyjść z sali.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)