1985 (2018)

Śmierć i święta to połączenie dość częste w kinie. Umieranie na AIDS i święta to również żadna nowość. Choć taki zestaw filmowcy serwowali raczej w latach 90., kiedy kino zaczęło rozliczać się z traumą pierwszej fali zgonów wywołanych przez wirus HIV. Na początku XXI wieku temat AIDS przycichł. Ostatnio jednak znów zaczyna być wśród filmowców modny ("Odruch serca", "120 uderzeń serca"). I zastanawiam się, dlaczego. Czy jest to może reakcja twórców, którzy pamiętają strach, kiedy AIDS się pojawiło, na nonszalancję, z jaką jest traktowane dziś, z przerażającej epidemii relegowane do wstydliwej choroby przewlekłej?



"1985" idealnie wpisuje się w ten trend. Yen Tan opowiada w nim o młodym chłopaku, który powinien mieć całe życie przed sobą. Tymczasem święta Bożego Narodzenia, które spędza z rodzicami i młodszym bratem, będą prawdopodobnie jego ostatnimi. Chłopak zaraził się bowiem HIV i już rozwinął się u niego AIDS, choć oznaki są mało widoczne. Bohater żegna się więc z bliskimi zarazem nie żegnając się z nimi. Nie ma bowiem tyle odwagi, by powiedzieć im prawdę. Obdarowuje ich więc prezentami, wymiguje się od odpowiedzi, kiedy słyszy niewygodne pytania i powoli gaśnie na oczach widzów.

"1985" to kino proste i surowe. Choć to drugie jest do pewnego stopnia iluzją uzyskaną dzięki czarno-białym zdjęciom. Sama opowieść jest bowiem mimo wszystko mocno ckliwa, sięgający po sprawdzony zestaw do wyciskania łez (pojawia się nawet pies, który wyrasta tu do rangi symbolu straconej dziecięcej niewinności). I wszystko byłoby ok, gdyby reżyser wykazał się większą dyscypliną w korzystaniu z narzędzi do wzbudzania współczucia i refleksji nad okrucieństwem i niesprawiedliwością losu. Yen Tan jednak nie potrafił się powstrzymać, przez co w końcówce trochę za bardzo sobie pofolgował. Miał idealną scenę na zakończenie filmu (ostatnia rozmowa syna z matką), ale uznał, że to za mało. Ciągnął więc opowieść dalej, dodając patos, który w moich oczach zamiast wzmocnić przekaz, rozcieńczył go.

Niewiele zabrakło, żeby "1985" stało się naprawdę poruszającym dziełem. A tak jest po prostu jednym z wielu filmów o próbie akceptacji śmiertelności.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)