Grimsey (2018)

Liczy się podróż, nawet jeśli nie osiągnie się celu. A może właśnie wtedy. Cel wyznaczają bowiem nasze oczekiwania, nasza przeszłość, nasza skłonność do idealizacji tego, co rzekomo chcemy odzyskać. Podróż jest czasem, kiedy możemy wszystko przemyśleć przy zmieniających się okolicznościach. Podróż sprawia, że zaczynamy inaczej patrzeć na siebie, że pojawiają się nowe osoby. I nagle odkrywamy, że cel nie jest tym, czego naprawdę pragniemy. Jednak bez udania się w drogę ta zmiana nie byłaby możliwa.



O tym jest chyba film "Grimsey". Piszę "chyba", ponieważ konstrukcja dzieła jest taka, że trudno było mi się połapać w tym, co chcą przekazać widzom reżyserzy. Fabuły jest tu tak naprawdę na krótki metraż. Jednak García i Portero wpletli tyle pozbawionych znaczenia scen, że udało im się osiągnąć czas wystarczający do nazwania całości pełnym metrażem. Wstawki te jednak w większości są filmowym wodolejstwem. Dotyczy to przede wszystkim wszystkich sekwencji sennych, które zapewne miały pomagać w budowaniu klimatu, zatrzymywały narrację.

Nie rozumiem też, dlaczego film podzielony jest na trzy części, każda nazwana imieniem innego bohatera. Miejsca pojawiania się plansz z imionami wydają się być wybrane w sposób losowy i niewiele mają wspólnego z tym, jak całość jest zrealizowana i zmontowana. Nie jest wcale tak, że każda z części ma inną stylistykę lub że zmienia się punkt widzenia narracji. Na przykład po pojawieniu się planszy z imieniem Norberta bohater ten praktycznie w ogóle się nie pojawia. Dlaczego więc reżyserzy uznali, że muszą mu poświęcić planszę?

"Grimsey" to rzecz artystycznie przekombinowana, przez co całość stała się po prostu pretensjonalna. To, co miało tworzyć klimat, stało się męczącym manieryzmem, który pociągnął całość na dno. A szkoda, bo mogła z tego powstać naprawdę miła opowieść o miłości, która rodzi się podczas podróży mającej na celu ratowanie utraconej miłości. Taki film chętnie bym obejrzał.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)