Palace of Fun (2016)
Dwójka rodzeństwa plus on, Finn - obcy, przystojny, trochę tajemniczy i z całą pewnością nieprzystający do ich świata bogatych i uprzywilejowanych. Trwa lato i siostra wyrwała Finna na swojego nowego chłopaka. Ten dość gładko wpasowuje się w rolę, co nie do końca jest w smak zaborczemu bratu. Temperatura rośnie, a wraz z nią i napięcie między trójką bohaterów...
"Palace of Fun" to film zrobiony przez fanów kina noir i mrocznych powieści psychologicznych Patricii Highsmith. I twórcy nawet przez chwilę nie dają widzom zapomnieć, co jest źródłem inspiracji. Jeśli bohaterowie nie oglądają klasyki kina, to wyskakuje im w przeglądarce internetowej strona pisarki, która stworzyła postać Toma Ripleya. Te odniesienia, mrugnięcia okiem i ostentacyjne parafrazy stanowią niemal cały materiał filmu. Traci na tym niestety intryga.
Trójka bohaterów nie jest w pełni ukształtowana jako autonomiczne byty. Działają tak długo, jak długo widz pamięta, by postrzegać ich przez filtr narzucony przez twórców. Wątek miłosny Finn i Lily jest potraktowany po macoszemu.Naprawdę trudno uwierzyć, że dziewczyna się w nim na poważnie zabujała. Relacji Finna i Jamiego brakuje emocjonalnej "mięsistości", walki charakterów, za którą być może kryją się podobieństwa przyciągające ich do siebie bardziej, niż są oni skłonni przyznać przed samymi sobą. Zaś niejednoznaczne więzi między rodzeństwem widz musi sobie sam dopowiedzieć, bo z filmu wynika jedynie tyle, że Jamie jest zazdrosny i zaborczy, a nie to, czego objawami są te jego cechy charakteru.
"Palace of Fun" jest więc opowieścią jedynie naszkicowaną, która w zaprezentowanym kształcie musi rozczarowywać.
Ocena: 4
"Palace of Fun" to film zrobiony przez fanów kina noir i mrocznych powieści psychologicznych Patricii Highsmith. I twórcy nawet przez chwilę nie dają widzom zapomnieć, co jest źródłem inspiracji. Jeśli bohaterowie nie oglądają klasyki kina, to wyskakuje im w przeglądarce internetowej strona pisarki, która stworzyła postać Toma Ripleya. Te odniesienia, mrugnięcia okiem i ostentacyjne parafrazy stanowią niemal cały materiał filmu. Traci na tym niestety intryga.
Trójka bohaterów nie jest w pełni ukształtowana jako autonomiczne byty. Działają tak długo, jak długo widz pamięta, by postrzegać ich przez filtr narzucony przez twórców. Wątek miłosny Finn i Lily jest potraktowany po macoszemu.Naprawdę trudno uwierzyć, że dziewczyna się w nim na poważnie zabujała. Relacji Finna i Jamiego brakuje emocjonalnej "mięsistości", walki charakterów, za którą być może kryją się podobieństwa przyciągające ich do siebie bardziej, niż są oni skłonni przyznać przed samymi sobą. Zaś niejednoznaczne więzi między rodzeństwem widz musi sobie sam dopowiedzieć, bo z filmu wynika jedynie tyle, że Jamie jest zazdrosny i zaborczy, a nie to, czego objawami są te jego cechy charakteru.
"Palace of Fun" jest więc opowieścią jedynie naszkicowaną, która w zaprezentowanym kształcie musi rozczarowywać.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz