Spider-Man: Far from Home (2019)

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że z biznesowego punktu widzenia decyzja Sony, by "Spider-Man" był częścią MCU, była jak najbardziej sensowna. Oglądając "Daleko od domu" nie mogłem jednak opędzić się od myśli, że ten film byłby dużo lepszy, gdyby Marvel nie maczał w nim palców.



Kiedy bowiem twórcy zapominają o skostniałej już konstrukcji narracji marvelowskich widowisk, nowy "Spider-Man" jest bardzo przyjemną i zaskakująco zabawną komedią młodzieżową. Wątek nieporadności Petera w próbach zdobycia serca ukochanej na tle szerszego problemu chłopaka z koniecznością pogodzenia sekretnej tożsamości z wymogami życia zwykłego nastolatka, stanowił zdecydowanie najlepszy element całego filmu. Plusem są też bohaterowie drugoplanowi (Martin Starr jako nauczyciel dostaje ode mnie szóstkę), a także porozrzucane żarty związane z pstryknięciem (choć moim zdaniem spokojnie mogło być ich dużo więcej).

Niestety, kiedy tylko fabuła wskakiwała na tory typowego widowiska Marvela, ulatniała się cała lekkość i żywotność filmu. Czarny charakter jest tak bardzo wtórną postacią, że ręce opadają. To, że jakoś dało się go  tolerować, jest efektem dobrej gry Jake'a Gyllenhaala, który potrafił go "sprzedać" pomimo dziedzicznych wad. Trzeci akt i finałowa rozróba to już popis całkowitego twórczego lenistwa. Mam wrażenie, że większość elementów została po prostu przekopiowana z innych widowisk Marvela (w szczególności z "Iron Mana 3") i zmielone w kolejne masowe łubudu, na którym można spokojnie zamknąć oczy bo i tak nich się nie straci, ponieważ w pogoni za efekciarstwem twórcy poszli na całość i stworzyli nieczytelny chaos.

Najgorsze są jednak sceny w trakcie i po napisach. Nie dlatego, że są słabe, ale właśnie dlatego, że są najlepszymi marvelowskimi elementami w całej produkcji. Takie postępowanie przywodzi mi na myśl dalsze tomy cyklu "Koło czasu", gdzie 90% treści stanowiły rzeczy pozbawione znaczenia, a na końcu Jordan umieszczał jakieś kluczowe rzeczy, które realnie posuwały fabułę do przodu. Jeśli tą drogą pójdzie Marvel, to coś mi się zdaje, że już wkrótce przestanę chodzić do kina na widowiska MCU ("Koła czasu" nie doczytałem do końca właśnie z tego powodu).

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)