Woman Walks Ahead (2017)
Oto film, którego twórcy nie potrafili się zdecydować, co chcą opowiedzieć. Jest to więc opowieść o kobiecie w męskim świecie, która próbuje być sobą niezależnie od cudzych oczekiwań. To opowieść o końcu epoki Indian jako nomadów. Jest to opowieść o spotkaniu ludzi z odmiennych światów i porozumieniu, jakie może się na styku pojawić. Wreszcie jest to obraz iluzji, jaką jest demokracja, której mechanizmy są akceptowane jedynie wtedy, gdy sprzyjają realizacji wyznaczonych celów, a jeśli nie, to zawsze znajdzie się jakiś kruczek, by demokratyczny proces ominąć.
Jak widać, jest tego sporo. Nic więc dziwnego, że w zasadzie "Kobieta Idzie Przodem" jest filmem o niczym. Portret tytułowej bohaterki jest mocno naciągany i ekstremalnie naiwny. Jessica Chastain ma jeden interesujący monolog (o swoim dzieciństwie) i to w zasadzie wszystko. Obraz Indian jest mocno skrzywiony, ponieważ pamięć ich brutalnej walki o swoje jest tylko przywoływana, ale nie jest pokazana, więc wszystko, co się wiąże z przeszłością zostaje stępione lub zastąpione sentymentalizmem. O mechanizmach wysiudania Siuksów z ich ziem nie ma co wspominać, bo to sprowadza się do jednej sceny "głosowania" i następującej po niej wymianie zdań.
Wszystko więc jest tu jedynie "liźnięte" i trzyma się kupy w zasadzie dzięki solidnej grze aktorskiej. To za sprawą obsady udało się stworzyć iluzję, że jest to ładny, może nawet po ludzku mądry film. Wystarczy jednak zrobić krok w tył, żeby zobaczyć, iż jest to fałszywe piękno, a zamiast prawdziwego spotkania na krańcach świata, dostajemy naiwną bajeczkę o kobiecie i mężczyźnie, którzy reprezentują uciśniony przez anglosaski patriarchat lud. Intencje twórców były dobre, ale film z tego nie wyszedł najlepszy.
Ocena: 6
Jak widać, jest tego sporo. Nic więc dziwnego, że w zasadzie "Kobieta Idzie Przodem" jest filmem o niczym. Portret tytułowej bohaterki jest mocno naciągany i ekstremalnie naiwny. Jessica Chastain ma jeden interesujący monolog (o swoim dzieciństwie) i to w zasadzie wszystko. Obraz Indian jest mocno skrzywiony, ponieważ pamięć ich brutalnej walki o swoje jest tylko przywoływana, ale nie jest pokazana, więc wszystko, co się wiąże z przeszłością zostaje stępione lub zastąpione sentymentalizmem. O mechanizmach wysiudania Siuksów z ich ziem nie ma co wspominać, bo to sprowadza się do jednej sceny "głosowania" i następującej po niej wymianie zdań.
Wszystko więc jest tu jedynie "liźnięte" i trzyma się kupy w zasadzie dzięki solidnej grze aktorskiej. To za sprawą obsady udało się stworzyć iluzję, że jest to ładny, może nawet po ludzku mądry film. Wystarczy jednak zrobić krok w tył, żeby zobaczyć, iż jest to fałszywe piękno, a zamiast prawdziwego spotkania na krańcach świata, dostajemy naiwną bajeczkę o kobiecie i mężczyźnie, którzy reprezentują uciśniony przez anglosaski patriarchat lud. Intencje twórców były dobre, ale film z tego nie wyszedł najlepszy.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz