La paranza dei bambini (2019)
Filmów o młodych ludziach, którzy nie mają perspektyw, więc wkraczają na drogę przemocy, bo wydaje im się, że łatwo zdobędą kasę i szacunek, powstało wiele. Również o wchodzeniu w świat mafii i walce o władzę nakręcono całą masę filmów. Kiedy więc ktoś sięga po te tematy, to spodziewam się, że będzie mnie w stanie czymś zaciekawić, jakoś przykuć moją uwagę. I nie, nie musi to być wcale oryginalność fabuły lub nieszablonowa narracja. Ja mam dość skromne potrzeby i zadowoliłbym się interesującymi bohaterami w sprawdzonym schemacie.
Niestety "Piranie" zawodzą na całej linii. Może dlatego, że "Królowe zbrodni" widziałem wczoraj, włoski film skojarzył mi się właśnie z tą ekranizacją komiksu. Tyle że kobiety zastąpione zostały dzieciakami. I to jest jedyna atrakcja "Piranii". Niestety słaba, ponieważ reżyser niezbyt umiejętnie łączy świat dorosłej przemocy z doświadczeniami nastolatków. W zasadzie przez większość czasu w ogóle zdaje się o tym nie pamiętać i rzuca się to w oczy jedynie w scenach, kiedy zachowania bohaterów kontrastują z ich młodym wyglądem.
Nie przypadł mi do gustu również główny bohater. Jego pragnienie bycia kochanym i poważanym nie zostało wygrane. Jego relacja z Letizią, czy przyjaźń z Agostino nie wykraczają poza bezpłciowy schemat, który w kinie na różne sposoby prezentowany był setki razy. Nie mówiąc już o tym, że twórcy nawet nie spróbowali skierować jego historię na bardziej krętą drogę prowadzącą do mniej oczywistego celu. Pod tym względem "Królowe zbrodni" były lepsze, ponieważ dwie z bohaterek miały zarysowane nietuzinkowe życiorysy tyle tylko, że tam nieudolność reżyserki sprawiła, że potencjał został roztrwoniony. W "Piraniach" reżyser nie popełnia rażących błędów, ale głównie dlatego, że rzecz nie ma najzwyczajniej w świecie potencjału, który można byłoby roztrwonić. To taśmowa produkcja owinięta sreberkiem sugerującym kino o artystycznych ambicjach.
Ocena: 5
Niestety "Piranie" zawodzą na całej linii. Może dlatego, że "Królowe zbrodni" widziałem wczoraj, włoski film skojarzył mi się właśnie z tą ekranizacją komiksu. Tyle że kobiety zastąpione zostały dzieciakami. I to jest jedyna atrakcja "Piranii". Niestety słaba, ponieważ reżyser niezbyt umiejętnie łączy świat dorosłej przemocy z doświadczeniami nastolatków. W zasadzie przez większość czasu w ogóle zdaje się o tym nie pamiętać i rzuca się to w oczy jedynie w scenach, kiedy zachowania bohaterów kontrastują z ich młodym wyglądem.
Nie przypadł mi do gustu również główny bohater. Jego pragnienie bycia kochanym i poważanym nie zostało wygrane. Jego relacja z Letizią, czy przyjaźń z Agostino nie wykraczają poza bezpłciowy schemat, który w kinie na różne sposoby prezentowany był setki razy. Nie mówiąc już o tym, że twórcy nawet nie spróbowali skierować jego historię na bardziej krętą drogę prowadzącą do mniej oczywistego celu. Pod tym względem "Królowe zbrodni" były lepsze, ponieważ dwie z bohaterek miały zarysowane nietuzinkowe życiorysy tyle tylko, że tam nieudolność reżyserki sprawiła, że potencjał został roztrwoniony. W "Piraniach" reżyser nie popełnia rażących błędów, ale głównie dlatego, że rzecz nie ma najzwyczajniej w świecie potencjału, który można byłoby roztrwonić. To taśmowa produkcja owinięta sreberkiem sugerującym kino o artystycznych ambicjach.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz