Spinning Man (2018)
Opowieść o kruchości i nieprzewidywalności ludzkiego umysłu. Szczególnie tych osób, dla których jest on narzędziem pracy, codziennej manipulacji. Głównym bohaterem "Sieci podejrzeń" jest filozof języka. Słowa, myśli, rzeczywistości i relacje między nimi to dla niego chleb powszedni. Wykłada na ich temat na uniwersytecie. Napisał też książkę. Ale wkrótce na własnej skórze przekona się, jak niewiele to wszystko znaczy.
Oto bowiem zostaje podejrzanym w sprawie o zniknięcie młodej dziewczyny. Kategorycznie zaprzecza, jakoby miał z tym cokolwiek wspólnego. A jednak kolejne dowody wskazują na jego winę. On sam, obarczony niezbyt czystym sumieniem, zaczyna w końcu też wątpić. Choć tylko przed samym sobą i to w głębi duszy. Do tej pory teoretycznie rozważał różnice między prawdą, a tym, co uważamy za prawdę na podstawie własnych wspomnień. Teraz pozna to w praktyce...
Nie powiem, był to całkiem ciekawy pomysł na fabułę. Do tego niezła obsada dawała nadzieję, na rzecz wykraczającą poza typowy thriller psychologiczny. Niestety twórcom zabrakło wyobraźni, by ów koncept rozbudować w ciekawą historię. Zajmują się więc dość prostym filozofowaniem, czy to w postaci wykładów czy też rozmów o dowodach i prawdzie. Relacja między wykładowcą a policjantem nie ma w sobie mocy mogącej przykuwać uwagę. Sposób prezentacji wątpliwości, stawiania wszystkiego pod znakiem zapytania, ma tu mocno uproszczony i bardzo mechaniczny charakter. Nieźle się to ogląda, ale zdecydowanie nie wystarcza, by zapaść w pamięci. Wygląda to raczej na dość mętne popłuczyny po "Memento", które to skojarzenie wywołała oczywiście obecność w obsadzie Guya Pearce'a.
Ocena: 6
Oto bowiem zostaje podejrzanym w sprawie o zniknięcie młodej dziewczyny. Kategorycznie zaprzecza, jakoby miał z tym cokolwiek wspólnego. A jednak kolejne dowody wskazują na jego winę. On sam, obarczony niezbyt czystym sumieniem, zaczyna w końcu też wątpić. Choć tylko przed samym sobą i to w głębi duszy. Do tej pory teoretycznie rozważał różnice między prawdą, a tym, co uważamy za prawdę na podstawie własnych wspomnień. Teraz pozna to w praktyce...
Nie powiem, był to całkiem ciekawy pomysł na fabułę. Do tego niezła obsada dawała nadzieję, na rzecz wykraczającą poza typowy thriller psychologiczny. Niestety twórcom zabrakło wyobraźni, by ów koncept rozbudować w ciekawą historię. Zajmują się więc dość prostym filozofowaniem, czy to w postaci wykładów czy też rozmów o dowodach i prawdzie. Relacja między wykładowcą a policjantem nie ma w sobie mocy mogącej przykuwać uwagę. Sposób prezentacji wątpliwości, stawiania wszystkiego pod znakiem zapytania, ma tu mocno uproszczony i bardzo mechaniczny charakter. Nieźle się to ogląda, ale zdecydowanie nie wystarcza, by zapaść w pamięci. Wygląda to raczej na dość mętne popłuczyny po "Memento", które to skojarzenie wywołała oczywiście obecność w obsadzie Guya Pearce'a.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz