Wir Eltern (2019)
"Wir Eltern" to jeden z tych filmów, które przykuwają uwagę niekonwencjonalnym pomysłem realizacyjnym, ale jako fabuła, opowieść o konkretnej grupie ludzi, jest to rzecz mocno przeciętna.
"Wir Eltern" powstał na styku filmu fabularnego i dokumentu, mając też sporo elementów typowych dla performance'u. Z pozoru jest to historia pewnej rodziny: ojca, matki i trójki ich synów. Role te jednak grają członkowie rodziny współreżysera obrazu. Fabuła, choć została wymyślona, to jednak inspirowana jest doświadczeniami twórców. W ten sposób na przykład synowie Erica Bergkrauta grają fikcyjne postacie, ale zarazem odtwarzają wydarzenia, jakich naprawdę doświadczyli. Jakby tego było mało, choć rzecz ma kształt typowy dla fabuły, to od czasu do czasu pojawiają się w nim komentarze i analizy różnych osób, które zazwyczaj znajdziemy w kinie dokumentalnym. Czyni to, z formalnego punktu widzenia, "Wir Eltern" filmem fascynującym.
Niestety sama historia jest już zdecydowanie mniej interesująca. "Wir Eltern" pokazuje trud bycia rodzicem w kraju wysoko rozwiniętym pierwszej połowy XXI wieku. Ojciec z matką zdają się być kompletnie bezradni wobec inercji, w jakiej znajdują się ich dwaj starsi synowie. Sami są sobie winni. Ich zachowania pozbawione są bowiem konsekwencji. Niby coś tam od synów wymagają, ale kiedy przychodzi co do czego, to sami się łamią i dzieciom odpuszczają. Niby ciągle grożą konsekwencjami, ale jest to puste gadanie po próżnicy. Z czego synowie zdają sobie doskonale sprawę i odpowiednio reagują, czyli nic nie robią, by się zmienić.
"Wir Eltern" jawi się więc jako krytyka liberalno-lewicowego wychowania (chyba nie bez powodu podkreślane jest, że matka to aktywna politycznie działaczka socjalistyczna). Z filmu jasno wynika, że bezradność rodziców, to ich własna "zasługa", że gdyby zastosowali stare praktyki wychowawcze, prawdopodobnie synowie już dawno by się usamodzielnili.
Te myśli nie są jednak w ciekawy sposób "sprzedane". Za późno następuje zwrot w zachowaniu rodziców. A kiedy w końcu do niego dochodzi, to za mało czasu poświęcone zostaje zarówno im jak dwójce starszych synów (choć to ich niby ma przede wszystkim zmiana dotyczyć, to jednak film z jakiegoś powodu więcej miejsca poświęca najmłodszemu dziecku). Nie do końca też sprzyja odbiorowi amatorskość i surowość, jaka przebija się z wielu scen. Wcale nie wpływa to na zwiększone poczucie autentyczności. Raczej czyni niektóre sceny topornymi, a nawet niestarannymi.
Ocena: 4
"Wir Eltern" powstał na styku filmu fabularnego i dokumentu, mając też sporo elementów typowych dla performance'u. Z pozoru jest to historia pewnej rodziny: ojca, matki i trójki ich synów. Role te jednak grają członkowie rodziny współreżysera obrazu. Fabuła, choć została wymyślona, to jednak inspirowana jest doświadczeniami twórców. W ten sposób na przykład synowie Erica Bergkrauta grają fikcyjne postacie, ale zarazem odtwarzają wydarzenia, jakich naprawdę doświadczyli. Jakby tego było mało, choć rzecz ma kształt typowy dla fabuły, to od czasu do czasu pojawiają się w nim komentarze i analizy różnych osób, które zazwyczaj znajdziemy w kinie dokumentalnym. Czyni to, z formalnego punktu widzenia, "Wir Eltern" filmem fascynującym.
Niestety sama historia jest już zdecydowanie mniej interesująca. "Wir Eltern" pokazuje trud bycia rodzicem w kraju wysoko rozwiniętym pierwszej połowy XXI wieku. Ojciec z matką zdają się być kompletnie bezradni wobec inercji, w jakiej znajdują się ich dwaj starsi synowie. Sami są sobie winni. Ich zachowania pozbawione są bowiem konsekwencji. Niby coś tam od synów wymagają, ale kiedy przychodzi co do czego, to sami się łamią i dzieciom odpuszczają. Niby ciągle grożą konsekwencjami, ale jest to puste gadanie po próżnicy. Z czego synowie zdają sobie doskonale sprawę i odpowiednio reagują, czyli nic nie robią, by się zmienić.
"Wir Eltern" jawi się więc jako krytyka liberalno-lewicowego wychowania (chyba nie bez powodu podkreślane jest, że matka to aktywna politycznie działaczka socjalistyczna). Z filmu jasno wynika, że bezradność rodziców, to ich własna "zasługa", że gdyby zastosowali stare praktyki wychowawcze, prawdopodobnie synowie już dawno by się usamodzielnili.
Te myśli nie są jednak w ciekawy sposób "sprzedane". Za późno następuje zwrot w zachowaniu rodziców. A kiedy w końcu do niego dochodzi, to za mało czasu poświęcone zostaje zarówno im jak dwójce starszych synów (choć to ich niby ma przede wszystkim zmiana dotyczyć, to jednak film z jakiegoś powodu więcej miejsca poświęca najmłodszemu dziecku). Nie do końca też sprzyja odbiorowi amatorskość i surowość, jaka przebija się z wielu scen. Wcale nie wpływa to na zwiększone poczucie autentyczności. Raczej czyni niektóre sceny topornymi, a nawet niestarannymi.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz