Remélem legközelebb sikerül meghalnod :) (2018)
SPOILERY
Teoretycznie film porusza temat niebezpieczeństw, z jakimi wiąże się prowadzenie relacji w internecie. W rzeczywistości jest to raczej ponura przypowieść o tym, że pozostajemy niewolnikami własnej natury, skazanymi na ciągłe powtarzanie tych samych frustrujących sytuacji.
Oto Péter. Chłopak po prostu zakochał się w koleżance z klasy i chciałby z nią być. Jest jednak creepem, z czego chyba nie zdaje sobie sprawy. Nie do końca rozumie, dlaczego jest sam, dlaczego jest popychadłem innych. Dla reszty świata jest to jasne. Jego wygląd, postawa, zachowanie są tego dowodem. Nikt "normalny" nie wymyśliłby takiego sposobu zbliżenia się do ukochanej. A nawet wtedy nie jest w stanie osiągnąć tego, o czym marzy. Jego natura da o sobie znać i sprawi, że ukochana odrzuci go (a raczej osobę, pod którą się podszywał).
Oto Eszter. Ładna i sympatyczna dziewczyna. Jej naturą jest bycie ofiarą publicznych upokorzeń ze strony mężczyzn. Pierwszym tego przykładem będzie kolega z klasy, który będąc pijanym, próbując odegrać własne frustracje, przy wszystkich ściągnie jej spódnicę. Kolejnym będzie Péter, który w szale zazdrości i poczuciu odrzucenia wrzuci do sieci jej półnagie zdjęcia, które zdobył podstępem.
I wreszcie Beni. Klasowe ciacho. Chłopak, któremu bardzo zależy na tym, jak go widzi otoczenie. Dlatego też raz za razem staje się ofiarą publicznych upokorzeń ze strony kobiet. Najpierw zostanie poniżony przez klasową dziunię, która go zdradzi i będzie się tym afiszować w internecie. Potem zostanie ponownie zraniony, kiedy sądząc, że Eszter jest inna, odkryje w sieci jej półnagie fotki.
To ponura wizja świata, która jednak nie do końca została przez twórców filmu wygrana. Wydaje mi się, że nietrafionym pomysłem było opowiedzenie jedynie o tym, jak doszło do tragicznego wydarzenia. Wolałbym rzecz, w której pojawia się też opowieść o tym, co się dzieje dalej. Przypomina mi się podobny tematycznie film z Holandii "Znajdźcie tę głupią sukę i wrzućcie ją do rzeki". Tam właśnie reżyser więcej miejsca poświęca konsekwencjom nieprzemyślanych internetowych działań.
Ocena: 5
Teoretycznie film porusza temat niebezpieczeństw, z jakimi wiąże się prowadzenie relacji w internecie. W rzeczywistości jest to raczej ponura przypowieść o tym, że pozostajemy niewolnikami własnej natury, skazanymi na ciągłe powtarzanie tych samych frustrujących sytuacji.
Oto Péter. Chłopak po prostu zakochał się w koleżance z klasy i chciałby z nią być. Jest jednak creepem, z czego chyba nie zdaje sobie sprawy. Nie do końca rozumie, dlaczego jest sam, dlaczego jest popychadłem innych. Dla reszty świata jest to jasne. Jego wygląd, postawa, zachowanie są tego dowodem. Nikt "normalny" nie wymyśliłby takiego sposobu zbliżenia się do ukochanej. A nawet wtedy nie jest w stanie osiągnąć tego, o czym marzy. Jego natura da o sobie znać i sprawi, że ukochana odrzuci go (a raczej osobę, pod którą się podszywał).
Oto Eszter. Ładna i sympatyczna dziewczyna. Jej naturą jest bycie ofiarą publicznych upokorzeń ze strony mężczyzn. Pierwszym tego przykładem będzie kolega z klasy, który będąc pijanym, próbując odegrać własne frustracje, przy wszystkich ściągnie jej spódnicę. Kolejnym będzie Péter, który w szale zazdrości i poczuciu odrzucenia wrzuci do sieci jej półnagie zdjęcia, które zdobył podstępem.
I wreszcie Beni. Klasowe ciacho. Chłopak, któremu bardzo zależy na tym, jak go widzi otoczenie. Dlatego też raz za razem staje się ofiarą publicznych upokorzeń ze strony kobiet. Najpierw zostanie poniżony przez klasową dziunię, która go zdradzi i będzie się tym afiszować w internecie. Potem zostanie ponownie zraniony, kiedy sądząc, że Eszter jest inna, odkryje w sieci jej półnagie fotki.
To ponura wizja świata, która jednak nie do końca została przez twórców filmu wygrana. Wydaje mi się, że nietrafionym pomysłem było opowiedzenie jedynie o tym, jak doszło do tragicznego wydarzenia. Wolałbym rzecz, w której pojawia się też opowieść o tym, co się dzieje dalej. Przypomina mi się podobny tematycznie film z Holandii "Znajdźcie tę głupią sukę i wrzućcie ją do rzeki". Tam właśnie reżyser więcej miejsca poświęca konsekwencjom nieprzemyślanych internetowych działań.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz