Araña (2019)
Przed laty Andrés Wood nakręcił znakomity film o czasach chaosu lat 70. w Chile ("Machuca"). Kiedy więc dowiedziałem się, że powrócił do tego temu i że "Pająk" będzie reprezentował Chile w walce o Oscara, to musiałem go obejrzeć. Liczyłem na rzecz ciekawą, łączącą wciągającą fabułę z wnikliwym obrazem epoki. Nie dostałem ani jednego ani drugiego.
Temat faszystowskich bojówek, które walczyły z komunistami, ale też pozorowały bunt przeciwko konserwatywnemu establishmentowi, jest tu jedynie barwnym tłem. Wygląda ciekawie, pokazując młodych, zapalczywych, pochodzących z dobrych domów ludzi oddających się fanatyzmowi, który ma dla nich głębokie znaczenie ideologiczne, a zarazem jest niczym istotnym. Ich walka nie ma bowiem realnej ceny, ponieważ zawsze mogą wrócić do swoich uprzywilejowanych rodzin.
Tyle tylko, że kiedy przyjrzeć się bliżej, to okaże się, że Wood nie wychodzi poza zakres banałów o radykalizmie młodych i pragmatyzmie starych. Pokazanie tych samych bohaterów w młodości i teraz, 40 lat później, nie stanowi pretekstu do głębszej analizy tego, jak czas, władza, układy wygładzają wzburzone morze rewolucyjnych nastrojów zmieniając dawnych bojowników w filary systemowego status quo.
Sam wątek melodramatyczny też prezentuje się średnio atrakcyjnie. Głównie przez fakt, że trójka postaci (w zasadzie szóstka, bo ci sami bohaterowie istnieją w dwóch wariantach wiekowych), nie została zrównoważona. Z młodych wyraźnie wybija się Gerardo w magnetycznej interpretacji Pedro Fontaine'a. Młody Justo, drugi z mężczyzn w życiu łączących obu panów Inés, jest bezbarwny nawet w tych momentach, kiedy zdaje się oddawać szaleństwu lub zazdrość. Za to starszy Justo jest postacią ciekawszą od starca Gerardo, nawet jeśli ten pierwszy jest zdziadziały i apatyczny, a ten drugi pozostał bojowym wywrotowcem.
Realizacyjnie film jest za to zrobiony solidnie. Miejscami nawet zaciekawia niestandardowym podejściem. Nie jest to w żadnym razie rzecz na tyle wyrazista, bym mógł ją postawić w tym samym rzędzie, co "Machucę". Odnoszę wrażenie, że tamten film był wyjątkiem, że przeciętność to w przypadku Wooda norma.
Ocena: 6
Temat faszystowskich bojówek, które walczyły z komunistami, ale też pozorowały bunt przeciwko konserwatywnemu establishmentowi, jest tu jedynie barwnym tłem. Wygląda ciekawie, pokazując młodych, zapalczywych, pochodzących z dobrych domów ludzi oddających się fanatyzmowi, który ma dla nich głębokie znaczenie ideologiczne, a zarazem jest niczym istotnym. Ich walka nie ma bowiem realnej ceny, ponieważ zawsze mogą wrócić do swoich uprzywilejowanych rodzin.
Tyle tylko, że kiedy przyjrzeć się bliżej, to okaże się, że Wood nie wychodzi poza zakres banałów o radykalizmie młodych i pragmatyzmie starych. Pokazanie tych samych bohaterów w młodości i teraz, 40 lat później, nie stanowi pretekstu do głębszej analizy tego, jak czas, władza, układy wygładzają wzburzone morze rewolucyjnych nastrojów zmieniając dawnych bojowników w filary systemowego status quo.
Sam wątek melodramatyczny też prezentuje się średnio atrakcyjnie. Głównie przez fakt, że trójka postaci (w zasadzie szóstka, bo ci sami bohaterowie istnieją w dwóch wariantach wiekowych), nie została zrównoważona. Z młodych wyraźnie wybija się Gerardo w magnetycznej interpretacji Pedro Fontaine'a. Młody Justo, drugi z mężczyzn w życiu łączących obu panów Inés, jest bezbarwny nawet w tych momentach, kiedy zdaje się oddawać szaleństwu lub zazdrość. Za to starszy Justo jest postacią ciekawszą od starca Gerardo, nawet jeśli ten pierwszy jest zdziadziały i apatyczny, a ten drugi pozostał bojowym wywrotowcem.
Realizacyjnie film jest za to zrobiony solidnie. Miejscami nawet zaciekawia niestandardowym podejściem. Nie jest to w żadnym razie rzecz na tyle wyrazista, bym mógł ją postawić w tym samym rzędzie, co "Machucę". Odnoszę wrażenie, że tamten film był wyjątkiem, że przeciętność to w przypadku Wooda norma.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz