Nabarvené ptáče (2019)
Chcemy wierzyć, że Holocaust jest aberracją, że człowiek jest z natury dobry. Jednak "Malowany ptak" z okrutną bezwzględnością rozprawia się z tą wiarą. Jeśli nawet człowiek rodzi się dobry, to szybko uczy się, że na świecie liczy się prawo silniejszego: jesteś ofiarą tych, którzy mają nad tobą władzę zdobytą przemocą fizyczną lub psychiczną, jesteś katem tych, nad którymi zdołasz przejąć władzę.
Nominalnie akcja "Malowanego ptaka" rozgrywa się w czasie II wojny światowej. A głównym bohaterem jest żydowski chłopiec. W rzeczywistości jednak wojny jest tu niewiele. Przez większość czasu oglądamy normalne życie na prowincji. I ta normalność mrozi krew w żyłach. Oglądamy niekończące się pasmo przemocy, bezsensownego okrucieństwa i nieustającego wykorzystywania słabszych przez silniejszych. Bohater będzie bity, czasem katowany prawie na śmierć i seksualnie wykorzystywany. Ale inni nie mają wcale lepiej. Żony maltretowane są przez mężów, słabsi mężczyźni brutalnie traktowani przez "samców alfa", którzy szybko okazują się być samcami omega w innej grupie. Wyliczanie zła, jakiego jesteśmy świadkami wraz z bohaterem, można byłoby ciągnąć długo. Kiedy więc pojawiają się sceny wojennego okrucieństwa, tak naprawdę nie widać żadnej różnicy. No może jest jedna: częściej w ruch idzie broń palna.
"Malowany ptak" pokazuje, że nie ma ludzi niewinnych. Każdy, kto przeżył, uczynił to dokonując zbrodni. Sam młody główny bohater ma na swoim koncie kilka zabójstw, rozbojów i kradzieży. Choć film jest czarno-biały, to wizja prezentowanego świata jest monochromatyczna - czarna.
Mimo że "Malowany ptak" wstrząsa i porusza, to nie jestem w stanie uznać go za film dobry. Surowa narracja, czarno-białą stylistyka nie współgrają z nagromadzeniem okrucieństw i perwersji. Miejscami film staje się przesadzony, jak choćby w wątku zoofilii. I nie ma tu znaczenia, że fabuła bazuje na książce Kosińskiego. Forma filmu jest w pełni wymysłem reżysera. A ten powinien był wiedzieć, co w wybranej przez niego konwencji będzie wypadało wiarygodnie, a co wyglądać będzie fałszywie. W "Malowanym ptaku" jest zdecydowanie za dużo fałszu.
Ocena: 6
Nominalnie akcja "Malowanego ptaka" rozgrywa się w czasie II wojny światowej. A głównym bohaterem jest żydowski chłopiec. W rzeczywistości jednak wojny jest tu niewiele. Przez większość czasu oglądamy normalne życie na prowincji. I ta normalność mrozi krew w żyłach. Oglądamy niekończące się pasmo przemocy, bezsensownego okrucieństwa i nieustającego wykorzystywania słabszych przez silniejszych. Bohater będzie bity, czasem katowany prawie na śmierć i seksualnie wykorzystywany. Ale inni nie mają wcale lepiej. Żony maltretowane są przez mężów, słabsi mężczyźni brutalnie traktowani przez "samców alfa", którzy szybko okazują się być samcami omega w innej grupie. Wyliczanie zła, jakiego jesteśmy świadkami wraz z bohaterem, można byłoby ciągnąć długo. Kiedy więc pojawiają się sceny wojennego okrucieństwa, tak naprawdę nie widać żadnej różnicy. No może jest jedna: częściej w ruch idzie broń palna.
"Malowany ptak" pokazuje, że nie ma ludzi niewinnych. Każdy, kto przeżył, uczynił to dokonując zbrodni. Sam młody główny bohater ma na swoim koncie kilka zabójstw, rozbojów i kradzieży. Choć film jest czarno-biały, to wizja prezentowanego świata jest monochromatyczna - czarna.
Mimo że "Malowany ptak" wstrząsa i porusza, to nie jestem w stanie uznać go za film dobry. Surowa narracja, czarno-białą stylistyka nie współgrają z nagromadzeniem okrucieństw i perwersji. Miejscami film staje się przesadzony, jak choćby w wątku zoofilii. I nie ma tu znaczenia, że fabuła bazuje na książce Kosińskiego. Forma filmu jest w pełni wymysłem reżysera. A ten powinien był wiedzieć, co w wybranej przez niego konwencji będzie wypadało wiarygodnie, a co wyglądać będzie fałszywie. W "Malowanym ptaku" jest zdecydowanie za dużo fałszu.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz