Nuclear (2019)
Nie kojarzę twórców "Nuklearnej", ale nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że mają korzenie w teatrze. Tekst, ze szczególnym uwzględnieniem dialogów, a także sposób filmowania, przestrzennej konstrukcji scen, jest mocno sceniczny. Do tego stopnia, że chwilami zastanawiałem się, dlaczego reżyserka nie zdecydowała się na mniej konkretną scenografię lub też dlaczego w ogóle nie zrezygnowała ze zdjęć w plenerach. Większa symboliczność przestrzeni, w której deklamowane są teatralne dialogi, wypadłaby korzystniej, jeśli chodzi o odbiór filmu.
Sceniczność nie jest jednak największym problemem "Nuklearnej". O wiele bardziej daje się we znaki to, że nieczytelne są intencje twórców. Nie mam zielonego pojęcia, co reżyserka chciała przekazać. Niby jest to opowieść rozgrywająca się na granicy życia i śmierci. Nie jest to jednak przypowieść o traumie (biorąc pod uwagę to, na której postaci przede wszystkim skupiona jest fabuła). Nie jest to również historia radzenia sobie z żałobą, ani o duchach. A postać brata wprowadza jeszcze większe zamieszanie w i tak mocno chaotycznej narracji.
Za to "Nuklearna" została dobrze sfilmowana. Spodobała mi się również muzyka. Podczas seansu to ona była źródłem największych pozytywnych doznań.
Ocena: 4
Sceniczność nie jest jednak największym problemem "Nuklearnej". O wiele bardziej daje się we znaki to, że nieczytelne są intencje twórców. Nie mam zielonego pojęcia, co reżyserka chciała przekazać. Niby jest to opowieść rozgrywająca się na granicy życia i śmierci. Nie jest to jednak przypowieść o traumie (biorąc pod uwagę to, na której postaci przede wszystkim skupiona jest fabuła). Nie jest to również historia radzenia sobie z żałobą, ani o duchach. A postać brata wprowadza jeszcze większe zamieszanie w i tak mocno chaotycznej narracji.
Za to "Nuklearna" została dobrze sfilmowana. Spodobała mi się również muzyka. Podczas seansu to ona była źródłem największych pozytywnych doznań.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz