The Broken Tower (2011)
Odnoszę wrażenie, że James Franco bardzo żałuje, że urodził się parę dekad za późno. "The Broken Tower" swoją konstrukcją przypomina bowiem undergroundowe produkcje powstające w kręgach Warhola lub Jarmana. Niestety za korzystaniem z tamtej stylistyki nie idzie solidna wizja tego, co i jak chce przekazać. Dlatego też ten jego film okazał się nieudanym eksperymentem.
Problemem jest brak zrównoważenia słów i obrazów. "The Broken Tower" w dużej mierze zbudowane jest na zdjęciach pozbawionych wewnętrznej fabuły, stanowiących ulotne ekspresje emocji i doświadczeń głównego bohatera. Czasami, choć nie zawsze, towarzyszą im recytacje wierszy Harta Crane'a lub też obrazy odnoszą się do nich.
Z drugiej strony są tu też sekwencje klasycznie dialogowe, typowe dla filmów fabularnych, odhaczające co ważniejsze elementy z biografii poety. Co prawda są to zawsze ledwie strzępki, nigdy nie trwają zbyt długo. W większości jednak nie są szczególnie dobrze zagrane, rażąc swoją ostentacyjną sztucznością, w której widać aktorów nie odgrywane przez nich postacie.
Razem mieszają się ze sobą w chaotyczną rzecz, z której nie sposób odczytać, dokąd zmierza i co chce przekazać. Jeśli ktoś nie jest dobrze obeznany z twórczością Crane'a i jego biografią, ten niewiele z tego wszystkiego zrozumie. Moim zdaniem "The Broken Tower" wypadłoby lepiej, gdyby Franco w ogóle zrezygnował z fabularyzowania swojego filmu i poszedł w stronę wizualnego eksperymentu, czegoś na kształt "Blue" Jarmana, tyle że z wierszami Crane'a w tle.
Ocena: 4
Problemem jest brak zrównoważenia słów i obrazów. "The Broken Tower" w dużej mierze zbudowane jest na zdjęciach pozbawionych wewnętrznej fabuły, stanowiących ulotne ekspresje emocji i doświadczeń głównego bohatera. Czasami, choć nie zawsze, towarzyszą im recytacje wierszy Harta Crane'a lub też obrazy odnoszą się do nich.
Z drugiej strony są tu też sekwencje klasycznie dialogowe, typowe dla filmów fabularnych, odhaczające co ważniejsze elementy z biografii poety. Co prawda są to zawsze ledwie strzępki, nigdy nie trwają zbyt długo. W większości jednak nie są szczególnie dobrze zagrane, rażąc swoją ostentacyjną sztucznością, w której widać aktorów nie odgrywane przez nich postacie.
Razem mieszają się ze sobą w chaotyczną rzecz, z której nie sposób odczytać, dokąd zmierza i co chce przekazać. Jeśli ktoś nie jest dobrze obeznany z twórczością Crane'a i jego biografią, ten niewiele z tego wszystkiego zrozumie. Moim zdaniem "The Broken Tower" wypadłoby lepiej, gdyby Franco w ogóle zrezygnował z fabularyzowania swojego filmu i poszedł w stronę wizualnego eksperymentu, czegoś na kształt "Blue" Jarmana, tyle że z wierszami Crane'a w tle.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz