The Front Runner (2018)

Mężczyźni u władzy i liczne kochanki idą ze sobą w parze. Przez wiele lat było to tak oczywiste, że wszyscy przymykali na to oczy. Ale wraz z rozpowszechnieniem się mediów, a w szczególności informacji telewizyjnych, sytuacja zaczęła się zmieniać. Skandale obyczajowe gwiazd kina już nie wystarczały do zapełnienia ramówek stacji telewizyjnych. W poszukiwaniu soczystych newsów zwrócono uwagę na polityków. Tym bardziej, że ich krystaliczna moralność i szacunek dla tradycyjnych wartości wywieszana była na sztandarach przed każdymi wyborami. Jednym z pierwszych, którzy przekonali się na własnej skórze, czym jest brak prywatności osób uczestniczących w życiu publicznym, był pewny kandydat Demokratów na wybory prezydenckie 1988 roku, Gary Hart.



Jego historię przypomina w "Pewnym kandydacie" Jason Reitman. Robi to jednak w dość szczególny sposób. Odrzucił efekciarstwo Martina Scorsesego z "Wilka z Wall Street" i Adama McKaya z "Big Short". Jego film jest dużo bardziej stonowany, mniej drapieżny i ostentacyjny w stawianiu diagnoz. Skupia się raczej na samych wydarzeniach, stopniowo odsłaniając obraz mechanizmów, które zmieniły świat amerykańskiej polityki. Widzimy krok po kroku, jak doszło do upadku człowieka, który był tak wielkim idealistą, że nie rozumiał, w jakim świecie przyszło mu walczyć o prezydenturę.

Przyjęta przez Reitmana postawa intryguje, ponieważ nie wydaje się naturalnym wyborem. Hart to bowiem człowiek pełen sprzeczności. Idealista, który mocno różnił się od większość współczesnych mu polityków. A jednak za tymi wszystkimi hasłami krył się typowy samiec, dla którego władza jest swoistym afrodyzjakiem, z czego korzysta bez skrępowania. Filmowy Hart wypowiada piękne hasła o zgubnym wpływie na stan kraju medialnej pogoni za rozdzieraniem na strzępy prywatności ludzi. I choć jego diagnoza jest prawdziwa, to jednak jego słowa nie wynikały ze szlachetnych pobudek, lecz z tchórzostwa i chęci ukrycia przed światem prawdy o sobie. Oglądając film aż trudno uwierzyć, że na trzy tygodnie przed wyborem na kandydata Demokratów w wyborach prezydenckich Hart mógł w tak głupi sposób sabotować to, o co walczył przez wiele, wiele lat. Tym bardziej, że przecież Hart nie był politycznym prawiczkiem. Niestety u Reitmana wszystkie paradoksy osobowości Harta nie mają szansy wybrzmieć, bo "Pewny kandydat" jest po prostu zbyt nijaki. Kilka nieźle zagranych scen, kilka trafnych uwaga nie są w stanie zmienić wrażenia na temat całości. Film Reitmana jest zbyt spokojny, brakuje w nim jasnego przesłania, ciekawie poprowadzonego wywodu o mediach lub o polityce lub o rodzinie. Reżyser chce mówić o wszystkim, ale robi to w mało przekonujący sposób, przez co niewiele z tego zostaje.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)