Proxima (2019)

Twórczość jest jednak czymś nieuchwytnym i nieprzewidywalnym. Na "Proximę" wybierałem się ze 100-procentową pewnością, że film mi się spodoba. W końcu jego reżyserką jest Alice Winocour, która nakręciła parę lat temu świetny "Cień" oraz była współautorką scenariusza dobrego "Mustanga". Przeżyłem więc szok, kiedy okazało się, że "Proxima" poziomem fabuły nie dorasta tamtym dziełom do pięt. Choć słowo "szok" nie jest tu chyba na miejscu. Nie jest bowiem tak, że w jednej chwili spadła na mnie świadomość tego, z jak marnym filmem mam do czynienia. Był to raczej powolny, ale nieodwracalny, proces erozji sprawiający, że na początku "Proxima" wydawała mi się interesującym obrazem przyjmującym nietypową perspektywę na dość znany temat, by z czasem objawić w całej okazałości pustkę i banał.



Punkt wyjścia wydał mi się fascynujący. To opowieść o astronautce, która wybrana została jako członek kolejnego lotu na stację kosmiczną. Tego rodzaju opowieści mają zazwyczaj mocno egocentryczny charakter skupiając się na tym, co bohater/bohaterka musi poświęcić, by spełnić swoje marzenia, ile musi wycierpieć i przezwyciężyć. Tymczasem na początku "Proximy" tego w ogóle nie ma. Pierwszy akt sugeruje, że zobaczymy raczej historię nie jednostki lecz rodziny, jak marzenie bohaterki wpływa na jej najbliższych, a to z kolei na dynamikę relacji.

Winocour na tyle sprawnie ten wątek prowadziła, że na początku nie przywiązywałem większego znaczenia do tego, że główną postacią filmu reżyserka uczyniła kobietę. Lampka alarmowa zapaliła się dopiero wraz z pojawieniem się postaci amerykańskiego astronauty granego przez Matta Dillona. Od tego momentu zaczął się proces erozji mojej fascynacji tym filmem. Z każdą kolejną minutą coraz boleśniej stawało się dla mnie jasne, że wybór kobiety na protagonistkę nie był przypadkowy, że w rzeczywistości jest to opowieść o różnicach w radzeniu sobie z podobnie stresującymi sytuacjami przez kobiety i mężczyzn. Co gorsza, owe różnice okazały się w całości opierać na najgorszych stereotypach płciowych, które jeszcze w drugiej połowie XX wieku uchodziłyby za przesadzone i staroświeckie. Ze zdumieniem przecierałem oczy widząc, jak mężczyźni w tym filmie okazują się emocjonalnymi twardzielami, którzy mimo posiadania małych dzieci i umierających matek potrafią skupić się na misji, tymczasem główna bohaterka poddaje się emocjonalnej presji i z premedytacją sabotuje to, co ponoć jest jej życiowym marzeniem.

Możliwe, że istniał sposób, by dylematy bohaterki lepiej "sprzedać". Winocour go jednak nie znalazła. Jej film jest po prostu ładnie sfilmowany, ale odrzucił mnie na poziomie narracji i swojego przesłania. Pod koniec byłem już bardzo całością sfrustrowany i z niecierpliwością odliczałem minuty pozostałe do zakończenia. Chciałem jak najszybciej opuścić salę kinową czując się intelektualnie zbrukanym.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)