Fleuve noir (2018)
"Czarna rzeka" to film nakręcony przez osoby cierpiące na depresję i skierowany do osób w depresji pogrążonych. Świat, jaki stworzył reżyser, jest skrajnie ponury. Można tu mówić jedynie o odcieniach czerni. Wszyscy są ludzkimi wrakami, pokiereszowani przez życie. Każdy z bohaterów zmaga się z egzystencjalną impotencją i bezgraniczną bezradnością. A jeśli nawet coś próbują robić, to efekty są opłakana i tylko pogarszają sprawę.
Tak jest z komisarzem policji, który większość czasu spędza w stanie nietrzeźwości, nawet jeśli jest na służbie. Mężczyzna ma rozwalone życie osobiste nie mogąc pogodzić się z faktem, że porzuciła go kobieta. Nastoletni syn przyprawia go zaś o ból głowy, bo wplątał się w handel narkotykami. Jest też nauczyciel, który ma obsesję na punkcie literatury i marzy o karierze pisarza. W swojej chorobliwej obsesji zapędza się w kozi róg stając się jednym z podejrzanych w sprawie o zaginięcie nastoletniego chłopca, na którego punkcie też jest dziwnie silnie zafiksowany. Smutną triadę dopełnia matka zaginionego chłopca, żona marynarza, więc większość czasu spędzająca samotnie na wychowaniu dzieci, a teraz tylko nastoletniej, intelektualnie niepełnosprawnej córki. Za jej smutnym obliczem kryje się tragiczne życie, które wypaliło z niej człowieczeństwo.
Erick Zonca przygotował mroczny kryminał, klimatyczny i z wyrazistymi bohaterami. Jednak sama fabuła ma zbyt prostą strukturę. Paralelne wątki są prowadzone w sposób zbyt nachalny, by mogły naprawdę sprawiać wrażenie głębokiej refleksji nad światem. Mroczne ludzkie impulsy rozmywają się w schematyczności narracji. Mimo poprawnej gry aktorskiej relacjom policjanta z matką i pisarzem brakuje tego emocjonalnego "powera". Biorąc pod uwagę to, co film mówi o ludziach, "Czarna rzeka" powinna mocno włazić pod skórę. Tak się jednak nie stało. Dla mnie to jedynie poprawna, nieźle zagrana, mocno sztampowa powiastka.
Ocena: 6
Tak jest z komisarzem policji, który większość czasu spędza w stanie nietrzeźwości, nawet jeśli jest na służbie. Mężczyzna ma rozwalone życie osobiste nie mogąc pogodzić się z faktem, że porzuciła go kobieta. Nastoletni syn przyprawia go zaś o ból głowy, bo wplątał się w handel narkotykami. Jest też nauczyciel, który ma obsesję na punkcie literatury i marzy o karierze pisarza. W swojej chorobliwej obsesji zapędza się w kozi róg stając się jednym z podejrzanych w sprawie o zaginięcie nastoletniego chłopca, na którego punkcie też jest dziwnie silnie zafiksowany. Smutną triadę dopełnia matka zaginionego chłopca, żona marynarza, więc większość czasu spędzająca samotnie na wychowaniu dzieci, a teraz tylko nastoletniej, intelektualnie niepełnosprawnej córki. Za jej smutnym obliczem kryje się tragiczne życie, które wypaliło z niej człowieczeństwo.
Erick Zonca przygotował mroczny kryminał, klimatyczny i z wyrazistymi bohaterami. Jednak sama fabuła ma zbyt prostą strukturę. Paralelne wątki są prowadzone w sposób zbyt nachalny, by mogły naprawdę sprawiać wrażenie głębokiej refleksji nad światem. Mroczne ludzkie impulsy rozmywają się w schematyczności narracji. Mimo poprawnej gry aktorskiej relacjom policjanta z matką i pisarzem brakuje tego emocjonalnego "powera". Biorąc pod uwagę to, co film mówi o ludziach, "Czarna rzeka" powinna mocno włazić pod skórę. Tak się jednak nie stało. Dla mnie to jedynie poprawna, nieźle zagrana, mocno sztampowa powiastka.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz