Down a Dark Hall (2018)
Kolejny dowód (jakby jeszcze jakiś był potrzebny) na to, że Hollywood jest kopalnią pomysłów, z którymi nikt nie wie, co zrobić. Naprawdę, pokazana w filmie "Korytarzem w mrok" instytucja oraz pomysł na indukowanie opętań były świeże i warte rozwinięcia. Sięgnięcie po szalony aspekt Apolla i jego Muz mogę uznać nawet za nieszablonowe podejście do horroru.
Cóż więc z tego, kiedy poza pomysłem twórcy nie są w stanie zaproponować nic. Sięgają więc po banalne rozwiązania, które nie budują klimatu, a już z całą pewnością nie są w stanie przestraszyć. Fałszywe jump-scare'y i ciągłe sugerowanie, że coś złego się wydarzy staje się męczące po 10 minutach. Bezbarwne postacie kobiece wywołują niesmak, pod warunkiem wszakże, że je się w ogóle zauważy. Co nie jest takie proste. Twórcy wprowadzają mrok w filmie na zupełnie nowy poziom. Przez 1/3 czasu ekranowego praktycznie nic nie było widać, poza jakimiś zarysami postaci.
Obsada chyba doskonale wiedziała, w czym bierze udział. Uma Thurman więc nawet się specjalnie nie wysilała, idąc najprostszą drogą, czyli popadając w przerysowanie, doprowadzając postać do pastiszu. Młode aktorki z kolei wierzyły, że jeśli spróbują grać bardzo serio, to uczynią całość znośniejszą. Niestety ich strategia nie zadziałała, przeciwnie: podkreśliła jedynie bezwartościowość reżysera i scenarzystów.
Ocena: 3
Cóż więc z tego, kiedy poza pomysłem twórcy nie są w stanie zaproponować nic. Sięgają więc po banalne rozwiązania, które nie budują klimatu, a już z całą pewnością nie są w stanie przestraszyć. Fałszywe jump-scare'y i ciągłe sugerowanie, że coś złego się wydarzy staje się męczące po 10 minutach. Bezbarwne postacie kobiece wywołują niesmak, pod warunkiem wszakże, że je się w ogóle zauważy. Co nie jest takie proste. Twórcy wprowadzają mrok w filmie na zupełnie nowy poziom. Przez 1/3 czasu ekranowego praktycznie nic nie było widać, poza jakimiś zarysami postaci.
Obsada chyba doskonale wiedziała, w czym bierze udział. Uma Thurman więc nawet się specjalnie nie wysilała, idąc najprostszą drogą, czyli popadając w przerysowanie, doprowadzając postać do pastiszu. Młode aktorki z kolei wierzyły, że jeśli spróbują grać bardzo serio, to uczynią całość znośniejszą. Niestety ich strategia nie zadziałała, przeciwnie: podkreśliła jedynie bezwartościowość reżysera i scenarzystów.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz