Nona (2017)
SPOILER
Strzeżcie się głodu życia, który jest w was, a z którego potęgi nie zdajecie sobie sprawy. Bo choć sami możecie nie być jego świadomi, inni widzą wasz głód jak na dłoni. Widząc go zaś mogą sprowadzić was na drogę, której sami nie wybralibyście, która skończy się nie tak, jak wam to obiecano.
Bohaterka filmu jest właśnie taką osobą. Otoczona biedą i przemocą udaje przed samą sobą, że zaakceptowała swój los, że znalazła sobie miejsce na ziemi i że może nawet być szczęśliwa, a w każdym razie prowadzić życie przypominające normalność. Jest jednak jak ryba w stawie, której marzy się morze. I oto pojawia się ktoś, kto może jej wskazać drogę. Jego sposób bycia budzi zaufanie. Jeśli na początku jest wobec niego nieufna, to raczej z przyzwyczajenia, a nie dlatego, że ma wobec niego złe przeczucia. Chłopak zdaje się niczego jej nie obiecywać, niczego na niej nie wymusza. Każda decyzja jest jej decyzją. Z każdą rozmową dziewczyna czuje się w jego towarzystwie swobodniej, bezpieczniej.
Oto prawdziwa natura przynęty - nie budzi zagrożenia nawet u ludzi, którzy na co dzień żyją w strachu, wydaje się nieszkodliwa, przyciąga obietnicą spełnionego marzenia. Gdy już się na nią złapiesz, przez długi czas możesz nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, co się naprawdę wydarzyło. Prawda będzie podwójnie bolesna. Rzeczywistość da kopniaka. Dobre rzeczy nie przydarzają się od tak. A darowanym koniom naprawdę trzeba zaglądać w zęby.
"Nona" ma wszystkie elementy kina edukacyjnego. Historię bohaterki można pokazywać kobietom ku przestrodze. Choć raczej niewiele to da. Nona widziała śmierć i wie, na jak okrutnym i bezdusznym świecie żyje. A mimo to dała się nabrać. Trudno więc uwierzyć, że przesłanie filmu zmieni kobiety, którym wydaje się, że są w stanie wyczuć bullshit z odległości kilometra.
Na szczęście Michael Polish skupił się nie tylko na przesłaniu, lecz również na bohaterach. Dlatego też "Nona" mimo uproszczeń i pojawiającej się tu i ówdzie edukacyjnej łopatologii, sprawdza się jako opowieść o konkretnych ludziach. Sulem Calderon i Jesy McKinney tworzą sympatyczną parę, a to pozwala lepiej wczuć się w opowieść drogi i empatycznie dzielić z bohaterką ból zdrady, kiedy prawda wychodzi na jaw.
Ocena: 6
Strzeżcie się głodu życia, który jest w was, a z którego potęgi nie zdajecie sobie sprawy. Bo choć sami możecie nie być jego świadomi, inni widzą wasz głód jak na dłoni. Widząc go zaś mogą sprowadzić was na drogę, której sami nie wybralibyście, która skończy się nie tak, jak wam to obiecano.
Bohaterka filmu jest właśnie taką osobą. Otoczona biedą i przemocą udaje przed samą sobą, że zaakceptowała swój los, że znalazła sobie miejsce na ziemi i że może nawet być szczęśliwa, a w każdym razie prowadzić życie przypominające normalność. Jest jednak jak ryba w stawie, której marzy się morze. I oto pojawia się ktoś, kto może jej wskazać drogę. Jego sposób bycia budzi zaufanie. Jeśli na początku jest wobec niego nieufna, to raczej z przyzwyczajenia, a nie dlatego, że ma wobec niego złe przeczucia. Chłopak zdaje się niczego jej nie obiecywać, niczego na niej nie wymusza. Każda decyzja jest jej decyzją. Z każdą rozmową dziewczyna czuje się w jego towarzystwie swobodniej, bezpieczniej.
Oto prawdziwa natura przynęty - nie budzi zagrożenia nawet u ludzi, którzy na co dzień żyją w strachu, wydaje się nieszkodliwa, przyciąga obietnicą spełnionego marzenia. Gdy już się na nią złapiesz, przez długi czas możesz nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, co się naprawdę wydarzyło. Prawda będzie podwójnie bolesna. Rzeczywistość da kopniaka. Dobre rzeczy nie przydarzają się od tak. A darowanym koniom naprawdę trzeba zaglądać w zęby.
"Nona" ma wszystkie elementy kina edukacyjnego. Historię bohaterki można pokazywać kobietom ku przestrodze. Choć raczej niewiele to da. Nona widziała śmierć i wie, na jak okrutnym i bezdusznym świecie żyje. A mimo to dała się nabrać. Trudno więc uwierzyć, że przesłanie filmu zmieni kobiety, którym wydaje się, że są w stanie wyczuć bullshit z odległości kilometra.
Na szczęście Michael Polish skupił się nie tylko na przesłaniu, lecz również na bohaterach. Dlatego też "Nona" mimo uproszczeń i pojawiającej się tu i ówdzie edukacyjnej łopatologii, sprawdza się jako opowieść o konkretnych ludziach. Sulem Calderon i Jesy McKinney tworzą sympatyczną parę, a to pozwala lepiej wczuć się w opowieść drogi i empatycznie dzielić z bohaterką ból zdrady, kiedy prawda wychodzi na jaw.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz