Wounds (2019)
SPOILER
'Rany" to kino typu origin. Choć czego genezą jest, tego do końca nie wiadomo. Cały film składa się jedynie z okultystycznych aluzji, a końcówka nie daje odpowiedzi na to, kim stał się główny bohater. Rozumiem, że miało to pobudzić ciekawość i wyobraźnię widzów. Ale żeby tak się stało, obraz musiałby zaoferować coś więcej, niż tylko mocno niedookreśloną ideę.
Niestety pomimo zaangażowania rozpoznawalnych nazwisk, "Rany" wyglądają raczej na amatorską zabawę w kino, niż poważną produkcję filmową. Staczanie się głównego bohatera w odmęty szaleństwa jest mało wyraziste. Co zdumiewa, ponieważ Armie Hammer ma już na swoim koncie kilka podobnych ról i wtedy poradził sobie świetnie. Tu jest sztywny i nijaki. Postać jego dziewczyny jest jeszcze mniej czytelna. Trudno w ogóle pojąć, dlaczego w ogóle znajduje się ona pod wpływem tajemnych sił, które podobno za cel obrały sobie głównego bohatera.
Również od strony realizacyjnej "Rany" rozczarowują. Jest coś nie tak z dźwiękiem, przez co film sprawia wrażenie, jakby to było nagranie live przedstawienia teatralnego odbywającego się w pomieszczeniu o kiepskiej akustyce. "Rany" w dużej mierze bazują na klimacie, ale rażą tym, jak tanio i niechlujnie wyglądają, przez co o jakimkolwiek klimacie tajemnicy i niepewności nie ma mowy.
Naprawdę, gdyby nie Hammer i Johnson w obsadzie, to wziąłby "Rany" za dzieło dzieciaków, którzy udają filmowców.
Ocena: 4
'Rany" to kino typu origin. Choć czego genezą jest, tego do końca nie wiadomo. Cały film składa się jedynie z okultystycznych aluzji, a końcówka nie daje odpowiedzi na to, kim stał się główny bohater. Rozumiem, że miało to pobudzić ciekawość i wyobraźnię widzów. Ale żeby tak się stało, obraz musiałby zaoferować coś więcej, niż tylko mocno niedookreśloną ideę.
Niestety pomimo zaangażowania rozpoznawalnych nazwisk, "Rany" wyglądają raczej na amatorską zabawę w kino, niż poważną produkcję filmową. Staczanie się głównego bohatera w odmęty szaleństwa jest mało wyraziste. Co zdumiewa, ponieważ Armie Hammer ma już na swoim koncie kilka podobnych ról i wtedy poradził sobie świetnie. Tu jest sztywny i nijaki. Postać jego dziewczyny jest jeszcze mniej czytelna. Trudno w ogóle pojąć, dlaczego w ogóle znajduje się ona pod wpływem tajemnych sił, które podobno za cel obrały sobie głównego bohatera.
Również od strony realizacyjnej "Rany" rozczarowują. Jest coś nie tak z dźwiękiem, przez co film sprawia wrażenie, jakby to było nagranie live przedstawienia teatralnego odbywającego się w pomieszczeniu o kiepskiej akustyce. "Rany" w dużej mierze bazują na klimacie, ale rażą tym, jak tanio i niechlujnie wyglądają, przez co o jakimkolwiek klimacie tajemnicy i niepewności nie ma mowy.
Naprawdę, gdyby nie Hammer i Johnson w obsadzie, to wziąłby "Rany" za dzieło dzieciaków, którzy udają filmowców.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz