(2020) شیطان وجود ندارد
Polski tytuł tego filmu brzmi "Zło nie istnieje". Jednak irański reżyser Mohammad Rasoulof zadaje inne pytanie, nie o zło, lecz o osobistą odwagę, odwagę do brania odpowiedzialności za rzeczy, który ludzie robią z własnej woli lub też przymuszeni przez okoliczności.
"Zło nie istnieje" składa się z kilku historii. Wszystkie je łączy wspólny temat. A jest nim wojskowy oddział egzekucyjny. Trafiają do niego poborowi. Służba w wojsku jest obowiązkowa, jeśli mężczyzna chce mieć pełnię praw obywatelskich (w tym prawo jazdy, pracę). Pechowcom trafia się rola katów. Zabijają przestępców jak również więźniów politycznych. Każdy z bohaterów inaczej podchodzi do tego zadania. O tym, jak sobie radzą (lub nie radzą), czy godzą się zabijać czy też nie i jakie są konsekwencje ich wyborów opowiadają wszystkie nowelki.
Oglądając "Zło nie istnieje" zastanawiałem się, jaki cudem ten film jest pokazywany na świecie. Ma on bowiem wyraźnie wydźwięk negatywny wobec obecnego reżimu w Iranie. Bo choć problem "zabić czy nie zabić?" można uznać za uniwersalny, tu ewidentnie widać kontekst irański, bohaterowie pozornie są postawieni w sytuacji bez wyjścia, sprzeciw wymaga odwagi obywatelskiej.
Do tego wszystkiego "Zło nie istnieje" miejscami jest bardzo silnie nacechowane propagandowo. Reżyser zdaje się robić krótki wykład uświadamiający o tym, jaką władzę nawet w kraju totalitarnym mają zwykli ludzie. Ta łopatologia powiązana z czasami dość kiczowatymi rozwiązaniami estetycznymi (szczególnie w ostatniej historii, gdzie pojawia się i to wcale nie symbolicznie lis) sprawia, że film bywa miejscami nieznośny. Na szczęście większość historii opowiedziana jest tak, że punkt ciężkości przesunięty jest na bohaterów, na ich dramaty, na ich uczucia. Przez większość czasu nie czułem, że są to jedynie figury retoryczne. Heshmat z pierwszej historii czy Javad z trzeciej byli dla mnie bardzo prawdziwi, co przeniosło się na moją pozytywną ocenę całego filmu.
Ocena: 7
"Zło nie istnieje" składa się z kilku historii. Wszystkie je łączy wspólny temat. A jest nim wojskowy oddział egzekucyjny. Trafiają do niego poborowi. Służba w wojsku jest obowiązkowa, jeśli mężczyzna chce mieć pełnię praw obywatelskich (w tym prawo jazdy, pracę). Pechowcom trafia się rola katów. Zabijają przestępców jak również więźniów politycznych. Każdy z bohaterów inaczej podchodzi do tego zadania. O tym, jak sobie radzą (lub nie radzą), czy godzą się zabijać czy też nie i jakie są konsekwencje ich wyborów opowiadają wszystkie nowelki.
Oglądając "Zło nie istnieje" zastanawiałem się, jaki cudem ten film jest pokazywany na świecie. Ma on bowiem wyraźnie wydźwięk negatywny wobec obecnego reżimu w Iranie. Bo choć problem "zabić czy nie zabić?" można uznać za uniwersalny, tu ewidentnie widać kontekst irański, bohaterowie pozornie są postawieni w sytuacji bez wyjścia, sprzeciw wymaga odwagi obywatelskiej.
Do tego wszystkiego "Zło nie istnieje" miejscami jest bardzo silnie nacechowane propagandowo. Reżyser zdaje się robić krótki wykład uświadamiający o tym, jaką władzę nawet w kraju totalitarnym mają zwykli ludzie. Ta łopatologia powiązana z czasami dość kiczowatymi rozwiązaniami estetycznymi (szczególnie w ostatniej historii, gdzie pojawia się i to wcale nie symbolicznie lis) sprawia, że film bywa miejscami nieznośny. Na szczęście większość historii opowiedziana jest tak, że punkt ciężkości przesunięty jest na bohaterów, na ich dramaty, na ich uczucia. Przez większość czasu nie czułem, że są to jedynie figury retoryczne. Heshmat z pierwszej historii czy Javad z trzeciej byli dla mnie bardzo prawdziwi, co przeniosło się na moją pozytywną ocenę całego filmu.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz