Divino Amor (2019)
SPOILER
Wszyscy mamy marzenia, które bardzo pragnęlibyśmy, żeby się spełniły. Wierzymy, że skompletują one nasze życie, że wypełnią pustkę, że pozwolą nam odnaleźć sens, cel. A jednak zrealizowane marzenie wcale nie jest błogosławieństwem. Rzadko kiedy spełnia się dokładnie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. I to właśnie te szczegóły wszystko zmieniają.
Przekonuje się o tym bohaterka "Boskiej miłości". Gorliwie wierząca, silnie zaangażowana w działania swojej grupy religijnej (która przypomina raczej klub dla małżeńskich par swingersów) nie czuje się spełniona, ponieważ nie może zajść w ciążę. Razem z mężem robią wszystko, co w ich mocy... i nic. Kobieta wierzy jednak, że cud się stanie, że Łaska spłynie na nią i otworzy jej łono. I ma rację. Rzeczywiście zachodzi w ciążę... tyle że żaden z jej partnerów seksualnych nie jest biologicznym ojcem dziecka. Jak łatwo się domyśleć ani mąż ani przełożeni w jej grupie religijnej nie są zachwyceni takim obrotem sprawy.
"Boska miłość" to połączenie sf (wizja państwa w niedalekiej przyszłości) i kina religijnego (może nawet apokaliptycznego, bo mówi o powtórnym przyjściu Chrystusa). Tyle tylko, że ta mieszanka nie jest niczym więcej, jak ładną scenografią. Wpływ na samą fabułę ma niewielki. Zaś wizja niedalekiej przyszłości również nie za bardzo wpływa na działania bohaterów będąc raczej zbiorem ciekawostek na temat tego, jak wkrótce może wyglądać inwigilacja i biurokracja państwowa.
Film jednak ma całkiem niezłe zdjęcia. Również muzyka jest niczego sobie, choć nie jestem przekonany, czy pasuje akurat do tej fabuły.
Ocena: 6
Wszyscy mamy marzenia, które bardzo pragnęlibyśmy, żeby się spełniły. Wierzymy, że skompletują one nasze życie, że wypełnią pustkę, że pozwolą nam odnaleźć sens, cel. A jednak zrealizowane marzenie wcale nie jest błogosławieństwem. Rzadko kiedy spełnia się dokładnie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. I to właśnie te szczegóły wszystko zmieniają.
Przekonuje się o tym bohaterka "Boskiej miłości". Gorliwie wierząca, silnie zaangażowana w działania swojej grupy religijnej (która przypomina raczej klub dla małżeńskich par swingersów) nie czuje się spełniona, ponieważ nie może zajść w ciążę. Razem z mężem robią wszystko, co w ich mocy... i nic. Kobieta wierzy jednak, że cud się stanie, że Łaska spłynie na nią i otworzy jej łono. I ma rację. Rzeczywiście zachodzi w ciążę... tyle że żaden z jej partnerów seksualnych nie jest biologicznym ojcem dziecka. Jak łatwo się domyśleć ani mąż ani przełożeni w jej grupie religijnej nie są zachwyceni takim obrotem sprawy.
"Boska miłość" to połączenie sf (wizja państwa w niedalekiej przyszłości) i kina religijnego (może nawet apokaliptycznego, bo mówi o powtórnym przyjściu Chrystusa). Tyle tylko, że ta mieszanka nie jest niczym więcej, jak ładną scenografią. Wpływ na samą fabułę ma niewielki. Zaś wizja niedalekiej przyszłości również nie za bardzo wpływa na działania bohaterów będąc raczej zbiorem ciekawostek na temat tego, jak wkrótce może wyglądać inwigilacja i biurokracja państwowa.
Film jednak ma całkiem niezłe zdjęcia. Również muzyka jest niczego sobie, choć nie jestem przekonany, czy pasuje akurat do tej fabuły.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz