Người vợ ba (2018)
Spojrzenie na to, jak kiedyś wyglądało tradycyjne życie wietnamskiej rodziny. Widzimy wielożeństwo, w którym mąż może mieć kilka żon. Rolą kobiety jest rodzić dzieci. Rolą mężczyzny jest płodzić potomków. Ani jedne ani drudzy nie są pytani o zdanie. Ich uczucia nie mają znaczenia. A czasem bywają ryzykowne. Przekroczenie granic powinności może się bowiem skończyć tragicznie. Jednak w przerwach między prokreacyjnymi obowiązkami życie płynie leniwie, wyznaczane przez rytmy natury. Jest w tym jakieś hipnotyczne piękno, którym jednak cieszyć się mogą jedynie jednostki przystosowane do takiego życia. Ci, którzy marzą, mają większe aspiracje, czeka depresyjna egzystencja w czasach, kiedy o depresji nikt nie słyszał.
Oglądając "Trzecią żonę" miałem wrażenie, że to miał być film z głębszym przesłaniem. Wysmakowane zdjęcia, dopracowane kompozycje kadrów jasno dają do zrozumienia, że to nie jest po prostu film, lecz sztuka. Obraz zaczyna się też od informacji, że fabuła inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. Skoro tak, to coś się za tym musi kryć. Dlaczego akcja rozgrywa się w XIX wieku? Dlaczego pojawiają się tematy zakazanych związków, depresji poporodowej, samobójstw wywołanych poczuciem zhańbienia swojej rodziny?
Niestety na te i podobne pytania nie znalazłem odpowiedzi. Nie widzę w tym filmie głębi. Tematy wydały mi się dość oklepane i zaprezentowane w dość sztampowy sposób. Jedynymi zaletami "Trzeciej żony" są walory estetyczne: zdjęcia i kolory. Ale to sprawia, że film przyjemnie się ogląda. Nie poczułem się zmotywowana do refleksji nad życiem kobiet i mężczyzn w tradycyjnych społecznościach.
Ocena: 5
Oglądając "Trzecią żonę" miałem wrażenie, że to miał być film z głębszym przesłaniem. Wysmakowane zdjęcia, dopracowane kompozycje kadrów jasno dają do zrozumienia, że to nie jest po prostu film, lecz sztuka. Obraz zaczyna się też od informacji, że fabuła inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. Skoro tak, to coś się za tym musi kryć. Dlaczego akcja rozgrywa się w XIX wieku? Dlaczego pojawiają się tematy zakazanych związków, depresji poporodowej, samobójstw wywołanych poczuciem zhańbienia swojej rodziny?
Niestety na te i podobne pytania nie znalazłem odpowiedzi. Nie widzę w tym filmie głębi. Tematy wydały mi się dość oklepane i zaprezentowane w dość sztampowy sposób. Jedynymi zaletami "Trzeciej żony" są walory estetyczne: zdjęcia i kolory. Ale to sprawia, że film przyjemnie się ogląda. Nie poczułem się zmotywowana do refleksji nad życiem kobiet i mężczyzn w tradycyjnych społecznościach.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz