Crímenes de familia (2020)
Sebastián Schindel pozytywnie mnie zaskoczył. Potrafił bowiem w ciekawy sposób zaprezentować historię, która ma swój filmowych schemat. Zgodnie z tytułem jest to bowiem opowieść o zbrodniach popełnianych w rodzinie, o dramatach i tragediach, które rozgrywają się za zamkniętymi drzwiami. Co więcej, fabuła inspirowana jest prawdziwą historią. Jednak oglądając film w ogóle tego nie czułem. Schindel okazał się jednym z tych nielicznych reżyserów, którzy wiedzą, jak operować nielinearną narracją. Dzięki temu zmienił całość z dramatu w stylu "Dlaczego ja?" we wciągający thriller psychologiczny.
"Zbrodnie rodzinne" w jego rękach przestały być po prostu relacją ze zdarzeń, jakie miały miejsce. To raczej fascynujące studium funkcjonowania mechanizmu zaprzeczenia. Film pokazuje, jak cudowną rzeczą jest ludzki umysł, który potrafi zmienić samą tkankę rzeczywistości. To on czyni nas ślepymi na pewne fakty. To on też potrafi sprawić, że zupełnie inaczej będziemy interpretować wydarzenia i z pełnym przekonaniem negować rzeczy, których istnienie jest empirycznie potwierdzone. Schindel tak sprytnie poprzekładał akcenty, że zbrodnie niemal przestają mieć znaczenie. Tu liczy się to, jak do nich doszło, a to wymaga skrupulatnie nakreślonych portretów psychologicznych.
Niestety pod koniec filmu reżyser zrezygnował z wcześniejszego formatu narracji. Końcówka jest przesadnie wydłużona i niepotrzebnie ckliwa. Do tego w porównaniu z resztą opowieści bardzo toporna. To prawie zniszczyło moją dobrą opinię o tym filmie.
Ocena: 6
"Zbrodnie rodzinne" w jego rękach przestały być po prostu relacją ze zdarzeń, jakie miały miejsce. To raczej fascynujące studium funkcjonowania mechanizmu zaprzeczenia. Film pokazuje, jak cudowną rzeczą jest ludzki umysł, który potrafi zmienić samą tkankę rzeczywistości. To on czyni nas ślepymi na pewne fakty. To on też potrafi sprawić, że zupełnie inaczej będziemy interpretować wydarzenia i z pełnym przekonaniem negować rzeczy, których istnienie jest empirycznie potwierdzone. Schindel tak sprytnie poprzekładał akcenty, że zbrodnie niemal przestają mieć znaczenie. Tu liczy się to, jak do nich doszło, a to wymaga skrupulatnie nakreślonych portretów psychologicznych.
Niestety pod koniec filmu reżyser zrezygnował z wcześniejszego formatu narracji. Końcówka jest przesadnie wydłużona i niepotrzebnie ckliwa. Do tego w porównaniu z resztą opowieści bardzo toporna. To prawie zniszczyło moją dobrą opinię o tym filmie.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz