Big Boys Don't Cry (2020)
SPOILER
Dziwny film. Inspirowany jest prawdziwą historią. Jej bohater był jednym z producentów. Opowiada o radzeniu sobie z dziecięcą traumą. A raczej o nie radzeniu sobie z nią. Bo choć osoba, której doświadczenia stanowią bazę fabularną, najwyraźniej wyszła na ludzi, w filmie świadczą o tym wyłącznie napisy końcowe i zdjęcia archiwalne. "Duże chłopaki nie płaczą" w całości skupiają się bowiem jedynie na tym, jak to bohater prześladowany jest przez wspomnienia, jak przemoc, której doświadczył, sprawia, że sam po nią sięga, czasem tracąc nawet kontrolę. To w żadnej mierze nie jest opowieść o przepracowywaniu traumy ani o wewnętrznej podróży ku dojrzałości. "Duże chłopaki nie płaczą" jest w całości poświęcone trwaniu w emocjonalnym więzieniu.
Ten stan wciąż krwawiącej rany zadanej w dzieciństwie został przez twórców całkiem nieźle oddany. Co prawda miejscami reżyser ma skłonność popadania w nadmierną teatralność, zaś Michael Socha przesadnie stara się zagrać cierpienie na najwyższych tonach, ale nie są to rzeczy aż tak zauważalne, by przekreślały film w całości. "Duże chłopaki nie płaczą" nieźle uchwyciły owo psychiczne perpetuum mobile, który sprawia, że przeszłość pozostaje teraźniejszością, nakładając się na rzeczywistą teraźniejszość i wykrzywiając doświadczenia lub uniemożliwiając skorzystanie z okazji na wyjście z matni.
Ten stan ducha jest na tyle sugestywnie pokazany, że końcowa informacja o tym, że bohater założył rodzinę i żyje normalnie, jest mocno niesatysfakcjonująca. Twórcy stworzyli obraz człowieka, który zdawał się nie mieć sił na poradzenie sobie z traumą. Spointowanie tego "i żył długo i szczęśliwie" jest po prostu głupie. Widz pozostaje z pytaniem, jak sobie poradził i jaką dokładnie rolę odegrała jego dziewczyna. Odpowiedzi niestety brakuje.
Ocena: 6
Ten stan wciąż krwawiącej rany zadanej w dzieciństwie został przez twórców całkiem nieźle oddany. Co prawda miejscami reżyser ma skłonność popadania w nadmierną teatralność, zaś Michael Socha przesadnie stara się zagrać cierpienie na najwyższych tonach, ale nie są to rzeczy aż tak zauważalne, by przekreślały film w całości. "Duże chłopaki nie płaczą" nieźle uchwyciły owo psychiczne perpetuum mobile, który sprawia, że przeszłość pozostaje teraźniejszością, nakładając się na rzeczywistą teraźniejszość i wykrzywiając doświadczenia lub uniemożliwiając skorzystanie z okazji na wyjście z matni.
Ten stan ducha jest na tyle sugestywnie pokazany, że końcowa informacja o tym, że bohater założył rodzinę i żyje normalnie, jest mocno niesatysfakcjonująca. Twórcy stworzyli obraz człowieka, który zdawał się nie mieć sił na poradzenie sobie z traumą. Spointowanie tego "i żył długo i szczęśliwie" jest po prostu głupie. Widz pozostaje z pytaniem, jak sobie poradził i jaką dokładnie rolę odegrała jego dziewczyna. Odpowiedzi niestety brakuje.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz