Lovecut (2020)
Kiedy poznajemy młodych bohaterów filmu "Lovecut", wydają się oni wolnymi duchami. Bawią się, cieszą wolnością, oddają się uciechom życia. Jeśli już doznają jakiś frustracji, to ich źródłem zdają się być wyłącznie rodzice. Im dłużej jednak trwa opowieść, tym wyraźniej widoczne staje się, że jest to jedynie fasada. Bohaterowie "Lovecut" nie są nawet w połowie tak szczęśliwi, jakimi jawią się w pierwszych scenach.
We wszystkich przypadkach źródłem frustracji nie jest świat zewnętrzny, lecz sami bohaterowie. Jeden z bohaterów wydaje się wyzwolony seksualnie, ale kiedy jego dziewczyna zaczyna odkrywać ekscytujący świat ekshibicjonizmu i pornografii, cudowny związek zacznie trzeszczeć w posadach. Inna dziewczyna zwiąże się z "bad boyem", bo wydaje jej się, że nie wierzy w prawdziwą miłość. Źle wybrała, bo choć jej chłopak ma już problemy z prawem, to emocjonalnie są z niego ciepłe kluchy. Jest też chłopak, który po wypadku został sparaliżowany, co ukrywa przed swoją internetową dziewczyną.
Spodobał mi się pomysł, by wyjść z punktu typowego dla opowieści o młodzieży i skręcić po drodze w inną stronę. Ale pomysł, to niemal wszystko, co "Lovecut" ma do powiedzenia. Portrety szóstki bohaterów są uproszczone, emocje zbyt oczywiste i jasno nakreślone. Film chce pokazywać skomplikowaną rzeczywistość współczesnych nastolatków, a sięga po schematyczne rozwiązania. Autorki opowiadają o seksie, ale ich film jest tak naprawdę mocno pruderyjny.
Oglądając "Lovecut" miałem wrażenie, że są to jedynie powidoki po takich opowieściach o młodzieńczych niepokojach jak "Ken Park" czy "Doom Generation".
Ocena: 5
We wszystkich przypadkach źródłem frustracji nie jest świat zewnętrzny, lecz sami bohaterowie. Jeden z bohaterów wydaje się wyzwolony seksualnie, ale kiedy jego dziewczyna zaczyna odkrywać ekscytujący świat ekshibicjonizmu i pornografii, cudowny związek zacznie trzeszczeć w posadach. Inna dziewczyna zwiąże się z "bad boyem", bo wydaje jej się, że nie wierzy w prawdziwą miłość. Źle wybrała, bo choć jej chłopak ma już problemy z prawem, to emocjonalnie są z niego ciepłe kluchy. Jest też chłopak, który po wypadku został sparaliżowany, co ukrywa przed swoją internetową dziewczyną.
Spodobał mi się pomysł, by wyjść z punktu typowego dla opowieści o młodzieży i skręcić po drodze w inną stronę. Ale pomysł, to niemal wszystko, co "Lovecut" ma do powiedzenia. Portrety szóstki bohaterów są uproszczone, emocje zbyt oczywiste i jasno nakreślone. Film chce pokazywać skomplikowaną rzeczywistość współczesnych nastolatków, a sięga po schematyczne rozwiązania. Autorki opowiadają o seksie, ale ich film jest tak naprawdę mocno pruderyjny.
Oglądając "Lovecut" miałem wrażenie, że są to jedynie powidoki po takich opowieściach o młodzieńczych niepokojach jak "Ken Park" czy "Doom Generation".
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz