Завод (2018)
Jurij Bykow wciąż opowiada tę samą historię, zmieniając jedynie dekoracje. Siwy to ten sam typ bohatera, co Siergiej z "Majora" i Dima z "Głupca". To człowiek osamotniony w swojej misji słusznego postępowania za wszelką cenę. Siwy jest jednak zdecydowanie mniej sympatyczną postacią. To człowiek zniszczony przez system, ojczyznę. Został na zawsze okaleczony na ciele i duchu. On jest Don Kichotem z koszmarów sennych. Kiedy ruszy z misją zbawiania świata, to będzie w tym makiawelicznie bezwzględny. Bo w przeciwieństwie do Siergieja i Dimy, pozostała mu jedynie wiara w prawdę, bez wiary w człowieka.
Bykow tym razem nieco inaczej opowiada też tę swoją jedyną historią, jaką zna. W "Fabryce" sięgnął po motyw chętnie ogrywany w kinie amerykańskim. Dwie grupy walczą ze sobą. Tu są to: zdesperowani robotnicy poywający właściciela oraz ochroniarze tegoż. Bykow czuje ten gatunek znakomicie. Jego film ma doskonałe tempo i świetnie rozpisane sceny akcji. Z takimi talentami doskonale odnalazłby się w Ameryce. Reżyser umiał też przenieść amerykańską konwencję do rosyjskich realiów. Nie czuć w ogóle obcości konwencji. To nie jest zabawa w policjantów i złodziei. Mamy do czynienia z bardzo rosyjskim konfliktem rozwiązywanym w typowy dla naszych wschodnich sąsiadów.
Niestety miejscami włączał się Bykowi tryb teatralny, który tak mnie raził w "Majorze". Tu nie było tego wiele, ale pojawiało się w dość kluczowych momentach, jak monolog Mgły przekonujący Siwego, by żył. Nie do końca udało się też reżyserowi pokazać emocjonalne konsekwencje całej sytuacji. Końcowe zachowanie Mgły czy spojrzenie kapitana milicji nie są przekonująco obudowane i pozostają nieco oderwane od fabuły. Bo "Fabryka" to jednak bardziej thriller sensacyjny niż dramat psychologiczny.
Ocena: 7
Bykow tym razem nieco inaczej opowiada też tę swoją jedyną historią, jaką zna. W "Fabryce" sięgnął po motyw chętnie ogrywany w kinie amerykańskim. Dwie grupy walczą ze sobą. Tu są to: zdesperowani robotnicy poywający właściciela oraz ochroniarze tegoż. Bykow czuje ten gatunek znakomicie. Jego film ma doskonałe tempo i świetnie rozpisane sceny akcji. Z takimi talentami doskonale odnalazłby się w Ameryce. Reżyser umiał też przenieść amerykańską konwencję do rosyjskich realiów. Nie czuć w ogóle obcości konwencji. To nie jest zabawa w policjantów i złodziei. Mamy do czynienia z bardzo rosyjskim konfliktem rozwiązywanym w typowy dla naszych wschodnich sąsiadów.
Niestety miejscami włączał się Bykowi tryb teatralny, który tak mnie raził w "Majorze". Tu nie było tego wiele, ale pojawiało się w dość kluczowych momentach, jak monolog Mgły przekonujący Siwego, by żył. Nie do końca udało się też reżyserowi pokazać emocjonalne konsekwencje całej sytuacji. Końcowe zachowanie Mgły czy spojrzenie kapitana milicji nie są przekonująco obudowane i pozostają nieco oderwane od fabuły. Bo "Fabryka" to jednak bardziej thriller sensacyjny niż dramat psychologiczny.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz