The Dark and the Wicked (2020)
Nie potrafię traktować "Szeptu i mroku" poważnie. To, co wyczynia tu reżyser Bryan Bertino, jest po prostu absurdalne. W tym filmie praktycznie nie ma żadnych autorskich sekwencji. Wszystko jest gatunkową kliszą, kopią, wariacją. Samo w sobie nie byłoby to jeszcze wystarczające do dyskwalifikacji filmu. W końcu horrory to jeden z najbardziej sformalizowanych gatunków filmowych.
Problemem jest ilość. Bertino wciska tu tyle rzeczy, że głowa mała. Dom na odludziu, choroba, wilki, nawiedzenia, koszmary, omamy, wiara, wizje, itp., itd. Reżyser wszystko to wciska, nakłada na siebie i czyni to w sposób mechaniczny. Nie ma w tym żadnej logiki, nie potrafię w ogóle zrozumieć, dlaczego niektóre rzeczy dzieją się, po za rzecz jasna impulsowym tworzeniem klimatu.
Bertino udowadnia, że świetnie zna mechanizmy i chwyty stosowane w horrorach. Nie potrafi z nich jednak robić właściwego użytku. Nie poczułem klimatu osaczenia. Kompletnie nie rozumiem, jak widok pająka mógł kogokolwiek przestraszyć biorąc pod uwagę, gdzie akcja filmu ma miejsce. Gdyby nie aktorzy, to w ogóle nie zauważyłbym, że napięcie rośnie, podobnie jak stawka.
Zaś moce nadprzyrodzone muszą cierpieć na jakieś zaburzenie dysocjacyjne, bo ewidentnie nie wiedzą, czego domagają się od swoich ofiar i na czym im tak naprawdę zależy. Ten filmowy miszmasz wynudził mnie koszmarnie i tylko w finale znalazło się kilka momentów, kiedy pomyślałem sobie, że jednak coś z tej opowieści mogłoby wyjść.
Ocena: 3
Problemem jest ilość. Bertino wciska tu tyle rzeczy, że głowa mała. Dom na odludziu, choroba, wilki, nawiedzenia, koszmary, omamy, wiara, wizje, itp., itd. Reżyser wszystko to wciska, nakłada na siebie i czyni to w sposób mechaniczny. Nie ma w tym żadnej logiki, nie potrafię w ogóle zrozumieć, dlaczego niektóre rzeczy dzieją się, po za rzecz jasna impulsowym tworzeniem klimatu.
Bertino udowadnia, że świetnie zna mechanizmy i chwyty stosowane w horrorach. Nie potrafi z nich jednak robić właściwego użytku. Nie poczułem klimatu osaczenia. Kompletnie nie rozumiem, jak widok pająka mógł kogokolwiek przestraszyć biorąc pod uwagę, gdzie akcja filmu ma miejsce. Gdyby nie aktorzy, to w ogóle nie zauważyłbym, że napięcie rośnie, podobnie jak stawka.
Zaś moce nadprzyrodzone muszą cierpieć na jakieś zaburzenie dysocjacyjne, bo ewidentnie nie wiedzą, czego domagają się od swoich ofiar i na czym im tak naprawdę zależy. Ten filmowy miszmasz wynudził mnie koszmarnie i tylko w finale znalazło się kilka momentów, kiedy pomyślałem sobie, że jednak coś z tej opowieści mogłoby wyjść.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz