Cold Blood Legacy (2019)

SPOILER

Jakoś nie potrafię uwierzyć, że za fabułę tego filmu odpowiada jedna osoba i jest nią reżyser. Historia jest tak idiotyczna, że znajduję na nią jedno wytłumaczenie: sklejając scenariusz autor pomylił się i część to tekst z innego projektu. Tylko tak to, co obejrzałem, ma jakikolwiek sens.



Zaczyna się niepozornie. Oto płatny zabójca wykonał kolejne zleceni. Potem spotykamy go w samotnej leśnej chatce, jak opiekuje się kobietą, która zdaje się mieć jakąś tajemnicę. Potem zaczyna się robić coraz gorzej. Okazuje się, że kobieta jest córką ofiary i przybyła, żeby zabić płatnego mordercę. Zamiast tego jest ranna i przez niego pielęgnowana. On niby nie wiem, z kim ma do czynienia, ale wie, bo ściągnięcie potomka ofiary było jego celem, ponieważ i tę osobę ma zabić. Ale nie zabija, tylko pozwala, żeby inni go zabili, choć zarazem pięć minut wcześniej nie był tak miłosierny dla innego gościa, który chętnie by go zabił. Dlaczego jednych zabija, a innych nie? Czemu sam dał się zabić, a jednocześnie dał niedoszłej ofierze namiary na zleceniodawcę? Lepiej nie zadawać tych pytań, bo w filmie próżno szukać na nie odpowiedzi.

Ale to nie koniec. Bo jest jeszcze wątek policyjnego śledztwa, choć więcej tu gadania bohatera z jego partnerem o awansach i przenosinach niż rzeczywiście prowadzonej sprawy. Ci policjanci nie są w stanie znaleźć płatnego mordercy. No ale potem są niczym deus ex machina, pojawiają się tam, gdzie trzeba, kiedy trzeba i wszystko jest cacy.

Mam podejrzenie, że pod płaszczykiem kina sensacyjnego miał się kryć jakiś dramat psychologiczny. Jednak całość jest tak nieudolnie sklejona, że trudno połapać się, o co w tym wszystkim tak naprawdę miało chodzić. Dlatego też największą tajemnicą jest dla mnie to, jakim cudem ktokolwiek znany zgodził się w tym czymś wystąpić. Gdyby obsadę stanowili wyłącznie półamatorzy, przynajmniej wiedziałbym, że nie należało tego traktować poważnie, bo była to bardziej zabawa w kino niż prawdziwy film.

Ocena: 1

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)

Paradise (2013)

Tracks (2013)