A Little Chaos (2014)
"Odrobina chaosu" przypomina mi kostkę Rubika. Niektóre ze ścian są idealnie ułożone, ale w innych panuje totalny chaos. Wszystko to zaś zamknięte zostało w schludnej, lecz mało oryginalnej przestrzeni.
Pod wieloma względami jest to ledwie przeciętny dramat kostiumowy. Wątek romansowy wypada naprawdę nijako. Winslet i Schoenaerts nie potrafią wykrzesać płomienia namiętności. Co najwyżej tu i ówdzie poleci parę iskier.
Niewiele lepiej prezentuje się wątek traumy głównej bohaterki. Wydaje się, że kiedy prace nad kształtem opowieści były już mocno zaawansowane, twórcy postanowili zrezygnować z połączenia jej pasji ogrodniczej z przeżytą tragedią. Jednak było to już tak integralną częścią filmu, że tylko wyrzucenie całości do kosza i zaczęcie od nowa mogło wymazać ten pomysł. Tego nie zrobili, więc w filmie pozostało sporo śladów sugerujących, że tragedia powinna odgrywać w całej opowieści większą rolę.
To, co udało się najlepiej, to pokazanie paradoksów dworskiego życia. Rozmowa w gronie kobiet o tym, kto kogo stracił, to jedna z moich ulubionych scen w filmie. Świetnie wypadały również momenty spotkania Simone z Ludwikiem XIV. W ogóle więcej filmowej chemii jest w platonicznej relacji Winslet i Rickmana (ich rozmowa, kiedy Simon nie wie, kim on jest, a także wymian zdań o różach) niż w romantycznej relacji Winslet z Schoenaertsa.
"Odrobina chaosu" jest więc dziełem nierównym, które miejscami mnie zachwycało, a miejscami frustrowało.
Ocena: 6
Pod wieloma względami jest to ledwie przeciętny dramat kostiumowy. Wątek romansowy wypada naprawdę nijako. Winslet i Schoenaerts nie potrafią wykrzesać płomienia namiętności. Co najwyżej tu i ówdzie poleci parę iskier.
Niewiele lepiej prezentuje się wątek traumy głównej bohaterki. Wydaje się, że kiedy prace nad kształtem opowieści były już mocno zaawansowane, twórcy postanowili zrezygnować z połączenia jej pasji ogrodniczej z przeżytą tragedią. Jednak było to już tak integralną częścią filmu, że tylko wyrzucenie całości do kosza i zaczęcie od nowa mogło wymazać ten pomysł. Tego nie zrobili, więc w filmie pozostało sporo śladów sugerujących, że tragedia powinna odgrywać w całej opowieści większą rolę.
To, co udało się najlepiej, to pokazanie paradoksów dworskiego życia. Rozmowa w gronie kobiet o tym, kto kogo stracił, to jedna z moich ulubionych scen w filmie. Świetnie wypadały również momenty spotkania Simone z Ludwikiem XIV. W ogóle więcej filmowej chemii jest w platonicznej relacji Winslet i Rickmana (ich rozmowa, kiedy Simon nie wie, kim on jest, a także wymian zdań o różach) niż w romantycznej relacji Winslet z Schoenaertsa.
"Odrobina chaosu" jest więc dziełem nierównym, które miejscami mnie zachwycało, a miejscami frustrowało.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz