Nuh Tepesi (2019)
Ojciec i syn podróżują w rodzinne strony. Choć są spokrewnieni, to w zasadzie w ogóle się nie znają. Ojciec przed laty porzucił syna i matkę. Nie mieszkał też w Turcji. Teraz, kiedy jest umierający, poprosił jednak syna o pomoc. Chce zostać pochowany pod drzewem, które - jak twierdzi - zasadził pół wieku wcześniej. Problem w tym, że drzewo to jest obecnie w okolicy uważane za święte jako zasadzone przez samego Noego. To rodzi problemy i wplącze syna w sąsiedzkie konflikty, a przecież ma własne kłopoty na głowie. Wkrótce sam zostanie ojcem. A raczej powinien nim zostać, bo właśnie jest w trakcie rozwodu.
W przeciwieństwie do bohaterów "Ziemi Noego", którzy mają jasno określone cele, ten film błądzi i snuje się po różnych wątkach, donikąd tak naprawdę nie prowadząc. Jako opowieść o relacji ojciec-syn jest rozczarowująco banalny. Próbując grać na niedopowiedzeniach staje się pusty treściowo i emocjonalnie. Wątek syna i jego żony, od spojrzenia na którą to przecież film się zaczyna, jest jeszcze bardziej mizerny. W gruncie rzeczy sprowadza się do jednej rozmowy, w której pada sporo nabzdyczonych zdań, ale bohaterowie w rzeczywistości nie wypowiadają nic sensownego.
Najciekawiej wypada więc otoczka etnograficzna: spojrzenie na turecką prowincję, na wiarę, która chyba heretycka jest jednak wpisana w oficjalny kult islamski, w klasyczną biurokrację i próbę dorobienia się na cudzej naiwności. Ale i w tym temacie reżyser tak naprawdę niewiele ma do powiedzenia. Po prostu jest to ciekawe tło scenograficzne.
Ocena: 5
W przeciwieństwie do bohaterów "Ziemi Noego", którzy mają jasno określone cele, ten film błądzi i snuje się po różnych wątkach, donikąd tak naprawdę nie prowadząc. Jako opowieść o relacji ojciec-syn jest rozczarowująco banalny. Próbując grać na niedopowiedzeniach staje się pusty treściowo i emocjonalnie. Wątek syna i jego żony, od spojrzenia na którą to przecież film się zaczyna, jest jeszcze bardziej mizerny. W gruncie rzeczy sprowadza się do jednej rozmowy, w której pada sporo nabzdyczonych zdań, ale bohaterowie w rzeczywistości nie wypowiadają nic sensownego.
Najciekawiej wypada więc otoczka etnograficzna: spojrzenie na turecką prowincję, na wiarę, która chyba heretycka jest jednak wpisana w oficjalny kult islamski, w klasyczną biurokrację i próbę dorobienia się na cudzej naiwności. Ale i w tym temacie reżyser tak naprawdę niewiele ma do powiedzenia. Po prostu jest to ciekawe tło scenograficzne.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz