Kopfplatzen (2019)
Markus jest młodym, przystojnym mężczyzną. Ma niezłą pracę. Mógłby mieć kumpli i całkiem atrakcyjną kobietę u boku. A jednak większość wolnego czasu spędza samotnie. Pustkę wypełnia waląc w worek treningowy, waląc konia lub też waląc głową w ścianę, kiedy dwie pierwsze czynności nie pomagają. Dlaczego? Markus skrywa bowiem tajemnicę. Na samą myśl o niej robi mu się niedobrze. Nie chce, by to go definiowało. A jednak nie potrafi zanegować głodu, jaki zagnieździł się w jego duszy, głodu definiującego każdą minutę jego życia, głodu domagającego się zaspokojenia za wszelką cenę.
"Kopfplatzen" oferuje inne spojrzenie na temat pedofilii. Widzimy ją oczami jednostki, która doświadcza pożądania na widok małych chłopców. Nie jest jednak bezwzględnym drapieżnikiem, by poddać się impulsom bez walki. Brakuje mu jednak pomysłu i determinacji, by zapanować nad popędami. Pozostaje więc rozdarty, co chwilę przekraczając kolejne granice.
Sam film nie jest szczególnie udany. Sporo części dialogowych ma mocno łopatologiczno-dydaktyczny charakter. Obraz ratuje tak naprawdę Max Riemelt. Jego kreacja jest na tyle wyrazista i autentyczna, że udało mu się wyrwać postać z banału oczywistości. Bo choć reżyser przyjął ciekawy punkt widzenia, to jednak nie ma zbyt wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia. A część z rzeczy, które mówi (za pośrednictwem postaci terapeuty), budziły mój opór. Nie zgadzam się z niektórymi twierdzeniami reżysera, ale to, jak Riemelt pokazał walkę swojego bohatera, obejrzałem z wielkim zainteresowaniem.
Ocena: 6
"Kopfplatzen" oferuje inne spojrzenie na temat pedofilii. Widzimy ją oczami jednostki, która doświadcza pożądania na widok małych chłopców. Nie jest jednak bezwzględnym drapieżnikiem, by poddać się impulsom bez walki. Brakuje mu jednak pomysłu i determinacji, by zapanować nad popędami. Pozostaje więc rozdarty, co chwilę przekraczając kolejne granice.
Sam film nie jest szczególnie udany. Sporo części dialogowych ma mocno łopatologiczno-dydaktyczny charakter. Obraz ratuje tak naprawdę Max Riemelt. Jego kreacja jest na tyle wyrazista i autentyczna, że udało mu się wyrwać postać z banału oczywistości. Bo choć reżyser przyjął ciekawy punkt widzenia, to jednak nie ma zbyt wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia. A część z rzeczy, które mówi (za pośrednictwem postaci terapeuty), budziły mój opór. Nie zgadzam się z niektórymi twierdzeniami reżysera, ale to, jak Riemelt pokazał walkę swojego bohatera, obejrzałem z wielkim zainteresowaniem.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz