Папа, сдохни (2018)

Pierwsza scena. Młody chłopak z ukrytym młotkiem dzwoni do drzwi. Otwiera mu mężczyzna z pytaniem, kim jest. Chłopak odpowiada, że spotyka się z jego córką. Chyba sądził, że to wszystko wyjaśnia. Nie wyjaśniło. Zaproszony do środka, siada razem z mężczyzną do stołu. Krótka wymiana zdań i dochodzi do rękoczynów. Od tego momentu na ekranie króluje czyste szaleństwo, hiperslowmotion i absurdalnie efekciarskie przewrotki, wytryski krwi i strzelaniny. Scena ta ustawia cały film, więc jeśli komuś ona nie przypasowała, to lepiej zrobi natychmiast rezygnując z seansu.



Ja jednak byłem zachwycony. Z efekciarstwem jest jak z kiczem - trzeba umieć się z nim obchodzić, jeśli ma bawić. Reżyser "Zdychaj, tatulku!" umiejętność tę posiadł w 100%. Wizualne szaleństwo i makabryczne pomysły, jakie oferuje widzom, było dokładnie tym, czego potrzebowałem. Oglądając kolejne szokujące w swym absurdzie sceny przemocy bawiłem się doskonale.

Reżyser sprawnie łączy pomysły z kina europejskiego i amerykańskiego z zamiłowaniem kinematografii japońskiej i koreańskiej do nadrealistycznej przemocy. Powstał z tego cudowny miszmasz, który jest niczym więcej jak filmowym ekwiwalentem potężnej bomby pusty kalorii. "Zdychaj, tatulku!" nie ma żadnej wartości poza rozrywkową. Ale podoba mi się brutalność, makabra, a także cynizm i fatalizm, z jakim mamy tu do czynienia. Kiriłł Sokołow to zdecydowanie gość, którego nazwisko muszę zapamiętać. Rozumiem, czym jest tempo narracji. Wie, jak przykuć uwagę widza i jak dawkować dobro, by odbiorca nie poczuł się przeciążony bodźcami.

Ocena: 8

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)