Héraðið (2019)
Widzę, że na Islandii musiały się w ostatnich latach dziać ciekawe rzeczy. "Daleko od Reykjavíku" to bowiem kolejny po "Kobieta idzie na wojnę" film opowiadający o tym, jak to sfrustrowana kobieta wkracza na wojenną ścieżkę z korporacyjnym molochem (choć kooperatywa pewnie obraziłaby się za nazwanie ich korporacją).
"Daleko od Reykjavíku" miało szansę okazać się z tej dwójki lepszym filmem, ale jej nie wykorzystało. Obraz Grímura Hákonarsona jest ciekawy tylko wtedy, kiedy trzyma się wątku osobistej zemsty. Kiedy pogrążona w żałobie kobieta szukała kogoś, na kogo może zwalić winę i skupiała się na szefach kooperatywy, widziałem w tej opowieści wielki potencjał. Pogrążona w bólu wdowa w moich oczach nie była bohaterką walczącą o lepszą przyszłość, co nie oznaczało wcale, że jej osobista vendetta nie może przynieść korzyści społeczeństwu.
Niestety reżyser zrezygnował z tego podejścia na rzecz bardziej klasycznej historii walki Dawida z Goliatem. I w tym schemacie narracyjnym film wypada mocno przeciętnie. Nawet okraszony cyniczną ironią koniec nie jest w stanie ukryć tego, że nie ma tu za bardzo miejsca na ciekawych bohaterów i na wciągającą widza walkę z systemem. "Kobieta idzie na wojnę", choć nie jestem fanem tego filmu, mimo wszystko potrafiła lepiej obudować historię i ciekawiej zaprezentować bohaterkę. Tu są tylko chłodne pejzaże Islandii i zmęczone twarze mieszkańców.
Ocena: 5
"Daleko od Reykjavíku" miało szansę okazać się z tej dwójki lepszym filmem, ale jej nie wykorzystało. Obraz Grímura Hákonarsona jest ciekawy tylko wtedy, kiedy trzyma się wątku osobistej zemsty. Kiedy pogrążona w żałobie kobieta szukała kogoś, na kogo może zwalić winę i skupiała się na szefach kooperatywy, widziałem w tej opowieści wielki potencjał. Pogrążona w bólu wdowa w moich oczach nie była bohaterką walczącą o lepszą przyszłość, co nie oznaczało wcale, że jej osobista vendetta nie może przynieść korzyści społeczeństwu.
Niestety reżyser zrezygnował z tego podejścia na rzecz bardziej klasycznej historii walki Dawida z Goliatem. I w tym schemacie narracyjnym film wypada mocno przeciętnie. Nawet okraszony cyniczną ironią koniec nie jest w stanie ukryć tego, że nie ma tu za bardzo miejsca na ciekawych bohaterów i na wciągającą widza walkę z systemem. "Kobieta idzie na wojnę", choć nie jestem fanem tego filmu, mimo wszystko potrafiła lepiej obudować historię i ciekawiej zaprezentować bohaterkę. Tu są tylko chłodne pejzaże Islandii i zmęczone twarze mieszkańców.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz