The Father (2020)
Mam nadzieję, że Nolan obejrzał ten film i dzięki temu przypomni sobie, że można mieszać w głowach widzów bez męczącej paplaniny, przy pomocy najprostszych środków. Florian Zeller zamknął widzów w tej samej pułapce demencji, w której znajdują się bohaterowie jego opowieści. Dezorientuje nas i wzbudza silne emocje, a wszystko to bez rozwleczonych ekspozycji.
"Ojciec" nie wyjaśnia widzom sytuacji, lecz pozwala jej doświadczyć. Zeller świetnie odtwarza zagubienie w czasie, poczucie deja vu. W jego opowieści wydarzenia, które dzieli wiele tygodni, tu rozgrywają się jedne po drugich, zanika kolejność chronologiczna, postacie zmieniają się. Jest w tym pewna stałość, chaos zbudowany został na okrutnym porządku i rządzi swoimi zasadami, których tytułowy bohater nie jest w stanie rozgryźć, ale widz już tak. Bo Zeller - czego trochę żałuję - nie jest okrutnym reżyserem i nie zdecydował się całkowicie zanurzyć widzów w subiektywnym doświadczeniu Ojca. Daje więc odpowiedzi tam, gdzie bohater nie może na nie liczyć. Pozwala oglądającym odczytać mechanizm dezorientacji.
"Ojciec" to jednak nie tylko pomysłowa (choć przecież banalnie prosta) forma, ale również świetna gra aktorów. Zeller zdołał przekonać obsadę, by zagrała na najwyższym poziomie. Anthony Hopkins i Olivia Colman słusznie zdobywali pochwały. Jednak reszta obsady też się dobrze spisała. Mnie szczególnie spodobała się Olivia Williams stanowiąca cień i kontrapunkt dla postaci granej przez Colman.
"Ojciec" to kino inteligentne, które jednak nie stawia na wyjaśnienia, a na przeżycia. Zeller uniknął pułapki, w którą wpada spora część dramatów psychologicznych. Nie ma więc tu banalnej ilustracji problemu, z którym twórca spotkał się w jakimś tanim poradniku samopomocy. "Ojciec" wygląda autentycznie i potrafi dotknąć emocji widza.
Ocena: 8
"Ojciec" nie wyjaśnia widzom sytuacji, lecz pozwala jej doświadczyć. Zeller świetnie odtwarza zagubienie w czasie, poczucie deja vu. W jego opowieści wydarzenia, które dzieli wiele tygodni, tu rozgrywają się jedne po drugich, zanika kolejność chronologiczna, postacie zmieniają się. Jest w tym pewna stałość, chaos zbudowany został na okrutnym porządku i rządzi swoimi zasadami, których tytułowy bohater nie jest w stanie rozgryźć, ale widz już tak. Bo Zeller - czego trochę żałuję - nie jest okrutnym reżyserem i nie zdecydował się całkowicie zanurzyć widzów w subiektywnym doświadczeniu Ojca. Daje więc odpowiedzi tam, gdzie bohater nie może na nie liczyć. Pozwala oglądającym odczytać mechanizm dezorientacji.
"Ojciec" to jednak nie tylko pomysłowa (choć przecież banalnie prosta) forma, ale również świetna gra aktorów. Zeller zdołał przekonać obsadę, by zagrała na najwyższym poziomie. Anthony Hopkins i Olivia Colman słusznie zdobywali pochwały. Jednak reszta obsady też się dobrze spisała. Mnie szczególnie spodobała się Olivia Williams stanowiąca cień i kontrapunkt dla postaci granej przez Colman.
"Ojciec" to kino inteligentne, które jednak nie stawia na wyjaśnienia, a na przeżycia. Zeller uniknął pułapki, w którą wpada spora część dramatów psychologicznych. Nie ma więc tu banalnej ilustracji problemu, z którym twórca spotkał się w jakimś tanim poradniku samopomocy. "Ojciec" wygląda autentycznie i potrafi dotknąć emocji widza.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz