The Mustang (2019)
Fabuła inspirowana jest prawdziwym programem funkcjonującym w więzieniach kilku stanów. Polega on na tym, że skazani zajmują się opieką i tresurą dzikich mustangów, które następnie są sprzedawane na aukcjach. Bohaterem filmu jest właśnie taki więzień - mruk, który trzyma się z boku. Ma sporo nieułożonych spraw życiowych, olbrzymi bagaż poczucia winy i jeszcze więcej złości, której nie może wyrazić, bo kiedy to robi, traci nad sobą panowanie. Jego relacja z niedawno odłowionym koniem nie układa się dobrze. Ale to w końcu bratnie dusze, więc z czasem zaczynają się przed sobą otwierać. Więź ta (oraz pojawiająca się ni stąd ni zowąd córka) zaczyna zmieniać bohatera...
"Mustang" to kolejna z tych inspirujących historii o dobroczynnym wpływie kontaktu człowieka ze zwierzęciem. Film stara się zachować naturalistyczny klimat, nie traci z oczu więziennej brutalności, lecz mimo wszystko pozostaje bajką ku pokrzepieniu serc.
I właśnie dlatego nie przypadł mi do gustu. Choć lubię od czasu do czasu raczyć się ckliwymi historyjkami, to jednak twórcy "Mustanga" nie potrafili sprawić, bym zapomniał o tym, z jak okrutną sytuacją mamy tu do czynienia. Oto ludzie, którzy zostali pozbawieni wolności (w większości słusznie), mają zajmować się zwierzętami, które zostały pozbawione wolności (w większości niesłusznie). Więźniowie mają złamać ich ducha, sprawić, by stały się posłusznymi czworonożnymi niewolnikami. Nie ma w filmie nawet chwili namysłu nad paradoksem tej sytuacji, nad czym nie mogłem przejść do porządku dziennego, bo mnie to nie dawało spokoju i sprawiło, że bohater i jego pozytywna przemiana irytowała mnie zamiast krzepić zgodnie z intencjami twórców.
Ocena: 5
"Mustang" to kolejna z tych inspirujących historii o dobroczynnym wpływie kontaktu człowieka ze zwierzęciem. Film stara się zachować naturalistyczny klimat, nie traci z oczu więziennej brutalności, lecz mimo wszystko pozostaje bajką ku pokrzepieniu serc.
I właśnie dlatego nie przypadł mi do gustu. Choć lubię od czasu do czasu raczyć się ckliwymi historyjkami, to jednak twórcy "Mustanga" nie potrafili sprawić, bym zapomniał o tym, z jak okrutną sytuacją mamy tu do czynienia. Oto ludzie, którzy zostali pozbawieni wolności (w większości słusznie), mają zajmować się zwierzętami, które zostały pozbawione wolności (w większości niesłusznie). Więźniowie mają złamać ich ducha, sprawić, by stały się posłusznymi czworonożnymi niewolnikami. Nie ma w filmie nawet chwili namysłu nad paradoksem tej sytuacji, nad czym nie mogłem przejść do porządku dziennego, bo mnie to nie dawało spokoju i sprawiło, że bohater i jego pozytywna przemiana irytowała mnie zamiast krzepić zgodnie z intencjami twórców.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz