Mandibules (2020)
Quentin Dupieux zaczyna powoli zachowywać się jak uczeń, który przez pierwsze lata szkoły bardzo się starał. Kiedy już wszystkich przyzwyczaił do swoich działań, to przez resztę lat szkolnych "leciał" na opinii.
W "Mandibules" nie ma już nic poza dziwacznym ogólnym pomysłem, co jest od zawsze znakiem rozpoznawczym reżysera. O ile w przeszłości pomysł zazwyczaj był dobrze opakowany albo też towarzyszyła mu jakaś historia, tu poza wielką muchą nie ma nic. Perypetie dwóch mało rozgarniętych gości mogły co najwyżej wypełnić niezbyt długą krótkometrażówkę. Dupieux nawet nie udaje, że z muchą związana jest jakaś opowieść, że bohaterowie mają jakieś cechy (poza byciem kretynami), że poznana po drodze grupa osób to coś więcej niż tylko przydługie podprowadzenie pod oczywistą puentę.
Nawet sama mucha nie ma tu nic do roboty. Zamiast niej mogłoby być jakieś normalne, choć może nieco egzotyczne lub niebezpieczne, zwierzę i nic w filmie nie zmieniłoby się choćby o jotę. "Mandibules" to naprawdę rzecz zrobiona na odwal. Jakby Dupieux odrabiał pracę domową, której wcale nie chciał robić.
Ocena: 5
W "Mandibules" nie ma już nic poza dziwacznym ogólnym pomysłem, co jest od zawsze znakiem rozpoznawczym reżysera. O ile w przeszłości pomysł zazwyczaj był dobrze opakowany albo też towarzyszyła mu jakaś historia, tu poza wielką muchą nie ma nic. Perypetie dwóch mało rozgarniętych gości mogły co najwyżej wypełnić niezbyt długą krótkometrażówkę. Dupieux nawet nie udaje, że z muchą związana jest jakaś opowieść, że bohaterowie mają jakieś cechy (poza byciem kretynami), że poznana po drodze grupa osób to coś więcej niż tylko przydługie podprowadzenie pod oczywistą puentę.
Nawet sama mucha nie ma tu nic do roboty. Zamiast niej mogłoby być jakieś normalne, choć może nieco egzotyczne lub niebezpieczne, zwierzę i nic w filmie nie zmieniłoby się choćby o jotę. "Mandibules" to naprawdę rzecz zrobiona na odwal. Jakby Dupieux odrabiał pracę domową, której wcale nie chciał robić.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz