Brutus vs César (2020)
Jestem wielkim fanem obyczajowych filmów Kheirona. Podoba mi się to, jak łączy humor i sentymentalizm z trafnymi obserwacjami na temat życie zwyczajnych ludzi. Dlatego też byłem zaskoczony widzą, że jego nowe dzieło, to komedia historyczna. Jakoś trudno było mi pogodzić to, co lubię w jego twórczości z zupełnie innymi realiami.
I niestety miałem rację. "Brutus vs César" w ogóle nie przypomina wcześniejszych filmów Kheirona. Wydaje się za to jakąś tanią kopią komedii o Asteriksie i Obeliksie. Przywodzi mi na myśl także komedie z Kevem Adamsem o Aladynie. Mamy więc historyczne kostiumy i scenografie, ale co chwilę pojawiają się żarty o mocno współczesnym zabarwieniu. Kheiron bawi się różnymi zbitkami tego, co dzisiejsze, z tym, co archaiczne. Niestety rzadko kiedy wychodzi mu z tego coś prawdziwie zabawnego. Nawet "Nowe przygody Aladyna" są duż zabawniejsze od tego.
Słabością filmu jest też brak ciekawych postaci. Nawet Brutus jest tu bohaterem mało wyrazistym. I choć od czasu do czasu staje się częścią ciekawych inscenizacji, to Kheiron nie potrafi tego sprzedać i komediowo spieniężyć.
"Brutus vs César" ostatecznie staje się więc komedią drętwą. Większość zabawnych scen nie śmieszy, a jedynie wywołuje konstatację "to mogło być zabawne". Szkodzi mu też otwarte zakończenie sugerujące ciąg dalszy. Jeśli film powstanie, to ja go nie obejrzę. Wolę Kheirona opowiadającego o mieszkańcach francuskich blokowisk.
Ocena: 4
I niestety miałem rację. "Brutus vs César" w ogóle nie przypomina wcześniejszych filmów Kheirona. Wydaje się za to jakąś tanią kopią komedii o Asteriksie i Obeliksie. Przywodzi mi na myśl także komedie z Kevem Adamsem o Aladynie. Mamy więc historyczne kostiumy i scenografie, ale co chwilę pojawiają się żarty o mocno współczesnym zabarwieniu. Kheiron bawi się różnymi zbitkami tego, co dzisiejsze, z tym, co archaiczne. Niestety rzadko kiedy wychodzi mu z tego coś prawdziwie zabawnego. Nawet "Nowe przygody Aladyna" są duż zabawniejsze od tego.
Słabością filmu jest też brak ciekawych postaci. Nawet Brutus jest tu bohaterem mało wyrazistym. I choć od czasu do czasu staje się częścią ciekawych inscenizacji, to Kheiron nie potrafi tego sprzedać i komediowo spieniężyć.
"Brutus vs César" ostatecznie staje się więc komedią drętwą. Większość zabawnych scen nie śmieszy, a jedynie wywołuje konstatację "to mogło być zabawne". Szkodzi mu też otwarte zakończenie sugerujące ciąg dalszy. Jeśli film powstanie, to ja go nie obejrzę. Wolę Kheirona opowiadającego o mieszkańcach francuskich blokowisk.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz