La fracture (2021)
Kino propagandowe, kino z tezą - te terminy przywykło się kojarzyć z filmową żenadą. Nie bez kozery. Większość tego rodzaju produkcji to rzeczy toporne, w których fabuła, gra aktorska i warsztat filmowy mają drugorzędne znaczenie, liczy się przesłanie, z którym trzeba dotrzeć do mas, które musi być czytelne dla wszystkich. Kiepska jakość nie jest jednak cechą przyrodzoną tego rodzaju filmom. Dowodu na to dostarczają na przykład francuskie "Podziały".
Film zabiera nas na szpitalny oddział ratunkowy. To tu trafią główni bohaterowie filmu: raniony przez policję kierowca, który brał udział w protestach antyrządowych, oraz głośna egocentryczka, która złamała rękę, kiedy poślizgnęła się pędząc za ukochaną pragnącą od niej odejść. To, co obserwujemy potem, jest całym katalogów bolączek, z jakimi boryka się francuska służba zdrowia. Widzimy więc braki kadrowe, które skutkują tym, że potrzebujący pomocy spędzają na izbie przyjęć po kilkanaście godzin, a kiedy już się jakimś cudem dostaną na badania, to przeprowadzać je będzie mało kompetentna osoba, bo innej akurat nie ma. Widzimy przemęczony personel, który jednocześnie powinien być w dziesięciu miejscach, ratując dziesięć różnych osób, a tymczasem jest tylko w jednym miejscu i może zająć się tylko jedną osobą. Gdy lekarze zajmują się wybranymi osobami, stan wielu innych będzie się pogarszał. Widzimy wreszcie cały przegląd pacjentów: od głośnych i absorbujących uwagę, po cichych, wycofanych, którzy pomimo poważnych urazów nie skarżą się, przez co łatwo bywają pomijani.
"Podziały" porusza również aktualną sprawę protestów społecznych. Reżyserka kreśli niebanalny obraz podzielonego społeczeństwa. Niebanalny, ponieważ unika łatwych, populistycznych linii demarkacyjnych. Nawiązuje też do całej historii protestów. Można wręcz uznać, że jest to jeden z rytuałów przejścia, który musi doświadczyć każde pokolenie. Kobieta ze złamaną ręką protestowała dwie dekady wcześniej, syn jej partnerki, podobnie jak kierowca, protestują obecnie.
Ten barwny fresk społeczny nie przysłania jednak osobistych historii. Ponieważ bohaterowie są wyraziści (i dość hałaśliwi), nie zostają zepchnięci do roli propagandowych pretekstów. Ich dramaty mają znaczenie. Ich spotkania nie służą tylko deklamacji ideologicznych haseł, lecz są autentycznym spotkaniem ludzi z krwi i kości.
"Podziały" to pulsujące życiem dzieło, które łączy prawdę z fikcją fabularną w niemal doskonałą całość.
Ocena: 8
Film zabiera nas na szpitalny oddział ratunkowy. To tu trafią główni bohaterowie filmu: raniony przez policję kierowca, który brał udział w protestach antyrządowych, oraz głośna egocentryczka, która złamała rękę, kiedy poślizgnęła się pędząc za ukochaną pragnącą od niej odejść. To, co obserwujemy potem, jest całym katalogów bolączek, z jakimi boryka się francuska służba zdrowia. Widzimy więc braki kadrowe, które skutkują tym, że potrzebujący pomocy spędzają na izbie przyjęć po kilkanaście godzin, a kiedy już się jakimś cudem dostaną na badania, to przeprowadzać je będzie mało kompetentna osoba, bo innej akurat nie ma. Widzimy przemęczony personel, który jednocześnie powinien być w dziesięciu miejscach, ratując dziesięć różnych osób, a tymczasem jest tylko w jednym miejscu i może zająć się tylko jedną osobą. Gdy lekarze zajmują się wybranymi osobami, stan wielu innych będzie się pogarszał. Widzimy wreszcie cały przegląd pacjentów: od głośnych i absorbujących uwagę, po cichych, wycofanych, którzy pomimo poważnych urazów nie skarżą się, przez co łatwo bywają pomijani.
"Podziały" porusza również aktualną sprawę protestów społecznych. Reżyserka kreśli niebanalny obraz podzielonego społeczeństwa. Niebanalny, ponieważ unika łatwych, populistycznych linii demarkacyjnych. Nawiązuje też do całej historii protestów. Można wręcz uznać, że jest to jeden z rytuałów przejścia, który musi doświadczyć każde pokolenie. Kobieta ze złamaną ręką protestowała dwie dekady wcześniej, syn jej partnerki, podobnie jak kierowca, protestują obecnie.
Ten barwny fresk społeczny nie przysłania jednak osobistych historii. Ponieważ bohaterowie są wyraziści (i dość hałaśliwi), nie zostają zepchnięci do roli propagandowych pretekstów. Ich dramaty mają znaczenie. Ich spotkania nie służą tylko deklamacji ideologicznych haseł, lecz są autentycznym spotkaniem ludzi z krwi i kości.
"Podziały" to pulsujące życiem dzieło, które łączy prawdę z fikcją fabularną w niemal doskonałą całość.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz