Persischstunden (2020)

Jedną z największych wad tego, że kino ma już ponad 100 lat, jest oczywistość, z jaką twórcy i widzowie podchodzą do pewnych tematów. Jakby żaden inny sposób nie był możliwy. Przekonałem się o tym ostatnio na "Diunie", która jest po prostu chodzącym stereotypem kina sf, tyle że zrobionym z wizualną maestrią. Teraz to samo wrażenie miałem oglądając "Poufne lekcje perskiego".



Ten film wygląda dokładnie tak, jak można się było spodziewać po opowieści rozgrywającej się w obozie nazistowskim w czasach II wojny światowej. Jakby "Lista Schindlera" była świętym wzorcem, od którego nikt nie waży się odejść o jotę. Powtarzają się więc te same sceny bezsensownej przemocy, desperackich prób przetrwania i demoralizacji maluczkich, którym los dał władzę nad ludzkim życiem.

A przecież twórcy trzymali w rękach potencjał, by uczynić swój film wyjątkowym. Świetne są wszystkie wojny psychologiczne. Obóz mógł się stać światem w skali mikro, w którym różne mechanizmy rządze ludzkim zachowaniem wyostrzają się. Jak próba sił między Kochem i "Persem". Toż to był fantastyczny pomysł, w którym deprawacja i okrutna zabawa ludzkim życiem mogła mieszać się z kompleksami, żalem za straconymi okazjami, marzeniem o odkupieniu/zapomnieniu. Wątek młodego żołnierza i dwóch żołnierek, którzy także wplątują się w zawiłą emocjonalną grę, był świetnym dopełnieniem głównej historii.

Niestety, dla reżysera są to tylko ozdobniki, które nadają osobisty charakter kalce, jaką jest cały film. Za każdym razem, kiedy pojawiało się coś ciekawego, po chwili historia ponownie grzęzła w koleinach błotnistej sztampy. "Poufne lekcje perskiego" wyszły z tego jako solidne filmidło, o którym nikt nie będzie pamiętał.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)