Colonia (2015)
Chile, 1973 rok. Właśnie upada lewicowy rząd. Władzę przejmuje wojskowa junta pod przewodnictwem Pinocheta. W kraju rozpętany zostaje terror. Wiele osób zostaje rozstrzelanych na miejscu. Inne znikają przewożone do tajnych ośrodków, które często funkcjonują pod przykrywką. Tak jest z tytułową kolonią, która na pozór jest religijną komuną. To tam trafia pewien Niemiec, zwolennik obalonego prezydenta Allende. Jego ukochana postanawia przeniknąć do Colonii i uratować go...
Ciekawy punkt wyjść rozmywa się w historii, na którą twórcy nie mają pomysłu. Nie udaje im się stworzyć klimatu nieustannej opresji i zagrożenia. Terror i niebezpieczeństwa są bagatelizowane. Fabuła płynie zbyt wartkim strumieniem. Przeszkody wydają się sztucznie wytwarzane, by czymkolwiek widzów zainteresować. Postacie są jednowymiarowe, więc trudno się przejmować ich losem.
Nawet lider komuny jest wyjątkowo bezbarwną postacią. Twórcy nie potrafią się zdecydować, czy chcą go pokazać jako demonicznego acz charyzmatycznego, czy może jako manipulanta, dla którego maska guru jest właśnie tylko tym - maską. W efekcie jest to postać, którą od zapomnienia broni wyłącznie grający go Nyqvist.
Ocena: 4
Ciekawy punkt wyjść rozmywa się w historii, na którą twórcy nie mają pomysłu. Nie udaje im się stworzyć klimatu nieustannej opresji i zagrożenia. Terror i niebezpieczeństwa są bagatelizowane. Fabuła płynie zbyt wartkim strumieniem. Przeszkody wydają się sztucznie wytwarzane, by czymkolwiek widzów zainteresować. Postacie są jednowymiarowe, więc trudno się przejmować ich losem.
Nawet lider komuny jest wyjątkowo bezbarwną postacią. Twórcy nie potrafią się zdecydować, czy chcą go pokazać jako demonicznego acz charyzmatycznego, czy może jako manipulanta, dla którego maska guru jest właśnie tylko tym - maską. W efekcie jest to postać, którą od zapomnienia broni wyłącznie grający go Nyqvist.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz